piątek, 10 października 2014

Nasz wielki dzień 06.09.2014

Ja Sandra biorę sobie Ciebie Wojciechu za męża....
Ja Wojciech biorę sobie Ciebie Sandro za żonę...
                                                                              ....
                                                   Mężu Wojciechu przyjmij tę obrączkę
                                                   Żono Sandro przyjmij tę obrączkę

Mnóstwo latania,załatwiania,stresu,przygotowań ale nasz dzień był idealny.
Pogoda na piątkę z plusem.
Humory dopisywały.
Lenka wyglądała cudownie (niestety jej zdjęcia nie mamy,ponieważ Lence wyrzynały się ząbki miała gorączkę i okropnie się męczyła,była z nami jedynie w kościele i godzinkę na sali)
Goście bawili się świetnie...

Oto mała relacja z naszego wielkiego dnia :)

P.S. Ja jako Pani młoda wychodziłam z naszego mieszkania a Wojtek od rodziców.



Przygotowania

Nasza kruszyną opiekowali się wujkowie ;)
Zdębiałam widząc moje dziecko leżące na chodniku :)
To niestety jedyne zdjęcie które mamy,Lenka miała stan podgorączkowy w ogóle była niespokojna,a to dlatego,że dzien później wyczułam dwie piękne białe jedynki :)
Młoda para :)
Do ołtarza prowadził mnie tata,byl to jeden z najbardziej wzruszających momentów w moim życiu.


Zdjęć z sesji jeszcze nie mamy ale obiecuję napewno dodam :) Maja być pod koniec roku :(

Czas tak szybko płynie już miesiąc po ślubie,Lenka skonczyła 8 miesięcy ale o tym osobny post.
Postaram się wrócić do pisania o ile czas i Lenka pozwoli ;)

Pozdrawiamy małżeństwo P.

wtorek, 12 sierpnia 2014

Się dzieje

Teście pojechali nad morze,brat narzeczonego do Grecji a my pilnujemy Kacpra czyli kocurka,który uwielbia nocne harce a w dzien spi.

Dom jest duzy jak dla mnie za duzy na małym zadupiu nie czuje się tutaj bezpiecznie kiedy Wojtek  wychodzi do pracy o 23 oby ten tydzien szybko minął i wrócimy na nasze bloki.
To chyba dlatego,ze cale zycie mieszkalam na blokach i w tych czterech scianach czuje sie najlepiej.
W dzien jest super jestesmy z Lenka prawie caly dzien na dworze no chyba ze pada . 

Za niecały miesiac ślub w czwartek przymiarka bolerka,odbior kokardy dla Lenki trzeba zamowic sukieneczke dla naszej damy dobrze,ze czekalam do ostatniego momentu bo nosi rozmiar 74 jestem w malym szoku jak te nasze dziecko szybko rośnie,ale o ślubie i przygotowaniach obiecuje osobny post.

Mam kolejny powod do dumy mamuśka ma -2kg niz przed zajscie w ciąże (jesli macie ochote przeczytac o mojej pracy jaka włożyłam w siebie w te 5 miesiacy czekam na kometarze a na pewno taki post sie pojawi )

Codziennie pada,stopy mi zmarzly wiec uciekam juz do lożka do narzeczonego :) Uwielbia cieplo które wydziela <3

          


                                                     A kiedy upał  pluskamy się w baseniku :)

wtorek, 5 sierpnia 2014

Lenka kończy PÓŁ ROKU

Jak ten czas leci,płynie zbyt szybko. Chyba nie nacieszyłam się tym moim maleńkim bobaskiem który przyszedł na świat o 9:29 PÓŁ roku temu. Ale mimo to rodzenstwa dla Lenki nie planujemy 

Teraz pełza koło mnie,skacze,gryzie piłeczkę i zerka na mnie pięknymi niebieskimi ślepkami :)

Najcudowniejszy moment?
To ten kiedy Lenka przytula się do mojej piersi i tak spokojnie oddycha wiem że czuje się bezpiecznie.Wiem że moje ramiona są dla niej czymś wspaniałym mój dotyk jest dla niej kojący i nawet kiedy czasem płacze tak strasznie z niewiadomego powodu wystarczy,że ją przytulę a kiedy juz to nie pomaga i Lenka zaczyna się aż zanosić  wystarczy ze ściągnę koszulkę i poczuje mój zapach wtedy uspakaja oddech przytula się a ja szepce  jej do ucha "już dobrze". Te momenty są bezcenne.


                                                 Nasza pół roczna księzniczka-pierwszy raz sama usiadła nawet chwilke w takiej pozycji jechala z mamusia na zakupy :)

Odkąd Lenka skonczyła 4 miesiace rozpoczełyśmy rozszerzenie diety- Lenka uwielbia brokuły


Obiadki gotuje dla Lenki sama,wprost je uwielbia:) z deserkami bywa róznie czasem jak trafimy na promocje kupujemy słoiczki :)
Ale o rozszerzeniu diety napiszę osobny post :)

Z życia Lenki
*Pampersy 4
*Waga 8800
*Wzrost 70cm
*Ząbków brak
*Ciuszki 68-72 
Jedzenie
Rano mleczko 180ml
2 śniadanie kaszka mleczno ryżowa lub manna z owocami
Obiadek przygotowuje sama najczęściej warzywka z mięskiem plus pół żółtka od 2 dni lub z manna
Staram się aby dostawała także od niedawna rybkę (bardzo jej smakuje )
*Deserek najczęściel śłoiczek lub kbanan z jablkiem
*Kolacja mleczko z kleikiem
Między posiłkami biszkopcik,chrupki kukurydziane lub piętka chlebka :)

Niestety nasze szczęście nie przespało jeszcze ani jednej całej nocy nie ma pojęcie kiedy to nastąpi,prawie codziennie budzi się nawet po 5 razy wtedy musze dać Lence pić smoka i śpi,kłade się do łożka znów to samo ... po takiej nocy padam na twarz.


Cały czas używaliśmy pieluszek z Dady postanowiłam zmienic na noc pieluszki i zakładamy te z pampersa cóż szukamy dalej bo i to nie pomogło.

Kiedy u was nastąpił ten dzień kochane mamuśki kiedy wstałyście wypoczęte i wyspane??

Córeczko życze Tobie i sobie samych cudownych chwil w naszym wspólnym życiu :)

wtorek, 22 lipca 2014

Powracamy ;)

Kochane przeogromnie was przepraszam,że nie pisałam.
Nie potrafiłam tego wszystkiego ogarnać,brak czasu jakoś ten czas tak szybko leci...
Lenka rośnie jak na drożdżach potrzebuje coraz więcej uwagi 5  sierpnia skończy pół roku,ciekawa całego świata :) Cudowna jest !
Przygotowania do ślubu zajmują mnóstwo czasu to już 6 września,mamy z suknia suknią slubna mały poślizg ale do ogarnięcia na szczęście :)
Brak czasu dla samej siebie nie mówiąc już o czasie dla mnie i narzeczonego!

                                                     Czas się ogarnąć!

Postanowiłam ciut odświeżyć bloga i coś w nim zmienić.
Na razie nie będę zdradzać co się zmieni same zobaczycie  ale OBIECUJĘ że nie wróciłam na chwilę :)

Kilka fotek kochane ciocie dla was :)

Z mamuśką 

                                                            Pierwsze pluskanie Lenki w basenie :)
                                                                 Pierwszy biszkopcik 
                                                          Z tatusiem w upalny dzień 
Jedziemy na wycieczkę 
 
                                                                   Wisła :)
                                                                                                                    Całujemy





czwartek, 24 kwietnia 2014

Nasze szczęście :)

Dziś trochę z naszego życia ale po kolei:

Co u Lenki?
-Dziś przewróciła się z brzuszka na plecki (mamusie rozpiera duma )
-Waży 6200g (duża pannica)
-Wstaje o 6 rano a spała tak ładnie do 8 no cóż ;)
-Przesypia całe noce tzn kładziemy córeczkę do łóżeczka okolo 20 i mała wstaje o 5 na karmienie :)
-Nadal walczymy z ciemieniuchą 
-Dałam do polizania Lence jabuszko wyraźnie jej smakowało ale na poznawanie smaków mamy jeszcze czas :)

Co u rodziców?

*Mamuśka w 2 tygodnie zrzuciła 5 kg!! (wybaczcie musiałam się pochwalić).
Zgrzeszyłam w Święta zjadłam białą kiełbasę ale co tam ;)

*Wojtek ma przymusowy urlop od poniedziałku (kompania węglowa).
Postanowiliśmy,że wykorzysta po majówce  urlop ojcowski,który mu się należy czyli mamy tatusia 4 tygodnie w domku :)

*Na majówkę planujemy  pierwszą wspólną  wycieczkę poza domem :)

*Kupiliśmy robot kuchenny w Carrefour,który jak się okazało nie działał a w tym markecie nie ma czegoś takiego jak zwrot towaru... jestem tak zła no cóż zostało nam czekac na naprawe około 3 tyg.

*  9 maja jedziemy z moją siostrą na pobranie miary na moją suknię ślubną :)

Coraz bliżej do chrztu Lenki :)

Z mamuśką 


środa, 16 kwietnia 2014

Cudowne dziecko mamy

Lenka zaskakuje mnie z dnia na dzień,dziś pierwszy raz przewróciła się z brzuszka na plecki :)
a przecież 5 kwietnia skonczyła 2 miesiące :)
Mamuśka zmieniła swój jadłospis na jadłospis od dietetyka :) W tydzień straciłam 3kg :D
Jestem z siebie dumna :))
10 maja chrzest Lenki.

Jak wygląda nasz dzień?
około 5 Lenka się budzi na mleczko wtedy zabieram ją do naszego łożka bo Wojtek wstaje do pracy.Zasypiamy.
07:30-8:00 wstajemy i butelka
8:30 mamuska je śniadanie
Póżniej Lenka bawi się na macie,mamuska ogarnia mieszkanie :)
Około 11 Lenka zasypia sama
Mamuśka dalej ogarnia,ma chwilę dla siebie :)
Koło 13 Lenka wstaje,dostaje butelkę i bawimy się w bujaku,rozmawiamy itd
Później mamuśka przygotowuje obiad dla tatusia :)
Około 15 narzeczony wraca z pracy  jemy obiad i pijemy kawkę :)
Później czas dla tatusia i córeczki :)

Około 19 kąpiel i butelka :) i nasze kochane dzieciątko zasypia około 20 i spi do 5 rano :D

Czyż nie jest cudowna?

Dodam,że małej wyskoczyła skaza bialkowa i przeszliśmy na mleko Bebilon pepti 1 DHA
Odkąd mała pije te mleczko o wiele lepiej spi :)

Walczymy z ciemieniuchą,wiele mam poleciło Ziajkę,próbujemy i my i widac poprawe po pierwszym zastosowaniu.
Nasza duża 2 miesięczna pannica :*

piątek, 28 marca 2014

Czas dla mamy

Kocham naszą córeczkę nad życie,cieszę się że mamy poukładany dzień ale w tym całym dniu nie ma czasu dla mnie.
Po całym tygodniu padam na twarz,czekam na piątek bo weekendy są Wojtka tzn. To on wstaje do Lenki  a ja się wysypiam.
Gorzej kiedy w weekend mam szkołę wtedy nocujemy u mojej mamy i jestem mamą na pełny etat,nie ma czasu na wyspanie się...
Codziennie obiecuję sobie i zawsze mówie o tym Wojtkowi kiedy całuję mnie na do widzenia o 5:30 ,że idę po południu spać! No ale mówić a robić...

Czasem Lenka marudzi i spędza praktycznie cały dzień na rączkach mamusi,że ledwo zdąrze z obiadem do powrotu narzeczonego a ja po jego powrocie robię rzeczy których nie zrobiłam.

Czasem po prostu chcę napić się spokojnie kawy,choć i tak zazwyczaj jest zimna.

Lenka budzi się zazwyczaj o 1-1:30 i 4-5 rano  wstaje około 7 więc nie jest źle ale jakoś czuję się taka wypąpowana...

Wczoraj około 12 wybrałyśmy się do parku zabrałam ze sobą jabłko i książkę było cudownie.
Słońce grzało,Lenka spała a mamuśka nadrabiała zaległości.Bardzo lubię czytać książki jednak teraz na to brak czasu...dlatego obiecałam sobie,że na każdy spacer zabieram lekturę ze sobą.
Dostałam na urodziny dwie ksiązki:"Pięćdziesiąt twarzy Graya"i"Dzieci dla odważnych"
Odrazu po urodzinach zabrałam się do czytania Graya,chodziła za mną ta książka odkąd ukazała się w księgarniach wtedy miałam troche czasu na czytanie bo Lena miała 2 tygodnie i prawie ciągle spała a teraz trzeba ją czymś zając,najlepiej żeby grało lub wydawało jakiś dźwięk :)

Wczorajpo poludniu  mieliśmy jechać do rodziców Wojtka.
Rano rozmawiam z moim starszym bratem przez Skype i mówię
"Jedziemy po poludniu do teściów a tak mi się nie chcę,spać bym poszła"
Na to brat:
"Niech Wojtek jedzie sam,a ty zrób coś dla siebie,weź długą kąpiel,zrób maseczke zrelaksuj się"

Tak też zrobiłam sama z siebie wysłałam narzeczonego z mała do przyszłych teściów.
WYTRZYMAŁAM BEZ NIEJ PRAWIE 2 GODZINY. Poprostu zaczęłam tęsknić.

Właśnie obudziła się moja królewna z uśmiechem na twarzy,za oknem świeci słońce więc trzeba wykorzystać tą pogodę na pewno wybierzemy się na spacer.
Dziś także obiecałam sobię,że się zdrzemnę po południu,ale zadzwoniła mama Wojtka że wpadnie...


                                                                     

poniedziałek, 24 marca 2014

Wynagradzam fotkami

Kochane,bardzo przepraszam,że tak długo nie pisałam.To przez brak czasu.
Do 15 jesteśmy same z Lenka a nasz dzień wygląda tak:
*7-7.30 wstajemy
I po kolei 
*Poranna pielęgnacja
*Sniadanie
*Mama ćwiczy z Chodakowską,tak Ewa Chodakowska dopadła i mnie zaczełam o SKALPELA.Jak wiecie motywacje mam dobrą 6 września nasz ŚLUB!! a mamuśka wygląda no dość mało atrakcyjnie.Chciała bym zrzucić te 10 kg (marzenie).Do ćwiczeń oczywiście dietka i 0 słodyczy obiecałam sobie pół roku bez słodyczy i napoi gazowanych i słodkich pierwszą słodkością jaką zjem to będzie nasz tort weselny :)
*Oganianie mieszkania
*Obiad
*Kawa z narzeczonym
*Rodzinny spacerek chyba,że wcześniej wybiorę się sama,ale zazwyczaj idziemy wszyscy razem z pieskiem.
*Zrobienie rzeczy na które Lenka nie pozwoliła kiedy nie było taty,czasem ma takie dni,że większość dnia spędzamy na przytulaniu,noszeniu,głaskaniu :)
*Kąpiel,puszczamy karuzelkę i Lenka ląduje w łóżeczku
*Czas i odpoczynek rodziców :)

                  Co u naszej księżniczki i jak się zmieniła pokażą wam poniższe zdjęcia :)

                 Miłego oglądania :**

Za leżeniem na brzuszku nie przepada  :)

Za to uwielbia swoją karuzelkę i rozmowy z ziomkami


Tajsonik od urodzenia pilnuje Lenkę :)
Na samym początku za każdym razem wstawał z nami kiedy karmiliśmy małą lub przebieraliśmy teraz woli się wyspać :P

6 tydzeń za nami

Postaram się pisać co tydzień jakiś post o ile czas i obowiązki na to pozwolą :)

Gratuluje wszystkim mamuśką,które urodziły już swoje maleństwa :**

piątek, 7 marca 2014

1m + 2 dni

Tak!! Za nami miesiąc wspólnego życia :)
Jestem prze szczęśliwą mamą odkąd Lenka jest z nami czuje się spełniona :)
Lenka jest wspaniała tak bardzo się zmieniła od dnia narodzin.

Dziś podsumowanie naszego miesiąca 

1.Mleko modyfikowane 
   Wspominałam  wcześniej,że moje piersi nie dały rady,Lenka pięknie przybiera na wadze :)

2.Wymiary
Waga -5kg
Ubranka - 56-62
Pamperoki rozmiar 2

3.Pielęgnacja
Na szczęście Lenka nie jest "delikatna"wszystkie kosmetyki jakie kupiliśmy jej pasują :)
Kikut pępowinowy odpadł nam w 11 dobie życia.
Lenka uwielbia kąpiele,kąpiele są taty :) najbardziej lubi  kiedy Wojtek polewa jej brzuszek ciepłą wodą :)
Nie gorsze jest tez oliwkowanie tutaj działka mamy i masowanie małego ciałka.

4.Co działa na Lenkę
Mamusiaa o tak,kiedy dramatyzuje na rękach u taty objęcia mamy zaraz ją uspokajają (czuję się wtedy cudownie).
Uwielbia swoją karuzele TINY LOVE  a najbardziej melodię Naturai kotka z pozytywką :)

5.Nasz rytuał 
Mleczko,,kąpiel,pielęgnacja,ubieramy się w piżamkę i do łóżeczka tam puszczamy karuzelę Tiny love.Lenka leży grzecznie słuchając muzyki  tak długo ze smoczkiem w buźce aż zaśnie :)
Cudowne maleństwo <3 Wtedy rodzice mają czas dla siebie :)


Co u mnie?
Hmm anemia nadal jest dla mniejsza - to cieszy.
Od poniedziałku zaczynam dietę,już nie mogę się doczekać kiedy  będe mogła zacząć ćwiczyć.
Połóg dobiegł końca.Za dwa tygodnie wybieram się do ginekologa,zdradzę wam,że już nie mogę się doczekać aż znów będę mogła kochać się z narzeczonym bez brzuszka :)

Kochane pytanie do was jak wróciłyście do wagi sprzed ciąży jakieś specjalnie diety?ćwiczenia?

Buziaki :*









środa, 26 lutego 2014

Nasza nieudana mleczna droga

Zaraz po cesarce Lenke karmili mlekiem z butelki bebilon.
Drugi dzien po cesarce jak wspominałam wcześniej przywieźli mi małą i pomogli dostawić do piersi.
Czyli usiadłam na krześle,podała mi położna poduszkę położyła Lenkę na moim obolałym brzuchu,mocno ponaciskała piersi i poleciało kilka kropel,kazała spróbować i mi przystawiłam Lenkę usłyszałam,że radzę sobie świetnie i tyle widziałam położną.
Ze łzami w oczach z bólu próbowałam uspokoić Lenkę próbując ją przystawić po raz kolejny kiedy moja pierś "wyleciała"jej z buźki,nie potrafiłam jej przystawić tak jak położna.
Próbowałam nadal kiedy mała złapała sutka zaczęła tak mocno ssać,że nie potrafiłam wyrwać jej sutka z buzi,bolało okropnie i do tego ból po operacji był nie do wytrzymania kiedy siedziałam bo skóra,która została po ciązy leżała na ranie i ocierała o nią...
Nie potrafiłam sama wstać z krzesła na którym mnie posadziła położna,musiałam się podeprzeć ale było to nie możliwe bo przecież trzymałam na rękach moja mała istotkę. Zacisnęłam zęby i wstałam a z sutka leciała krew...
By tego było mało sama powolutku powędrowałam z mała i jej łóżeczkiem na blok noworodków prosząc by ją nakarmili bo ja nie potrafię...Czułam się okropnie bezradnie i tak beznadziejnie,że nie potrafię nakarmić mojego dziecka na które tak czekaliśmy.

Po południu znów przyszła położna zobaczyła moje sutki i kazała kupić kapturki najmniejsze jakie są,zadzwoniłam do Wojtka takie też kupił z canpol,okazały się za małe ale jakoś dałam radę i bolało ciut mniej,chociaż każde kolejne przystawienie małej wiązało się z płaczem bo trzymałam ją na poduszce na brzuchu,o karmieniu na boku nie bylo mowy bo nie potrafiłam się na bok położyć,wieczorem przyszła położna z pediatrą do Lenki kazali kupić kapturki z avent i laktator,Wojtek pojechał i kupił laktator z lovi (100zł)nie było instrukcji obsługi,Wojtek kazał naciskać pompką,ja naciskałam nic nie leciało w końcu zacisnęłam mocniej jak zacisnęłam tak mój sutek naciągnął się na 8cm chyba i zaczęła lecieć krew a ja nie potrafiłam uwolnić sutka z laktatora ból był nie do opisania nie chciał się odessać.Płakałam okropnie, ból rany + ból zakrwawionych sutków i ta moja bezsilność dały się we znaki i na pewno hormony także robiły swoje. Wojtek poszedł po położna stwierdziła,że w życiu nie widziała takiego laktatora kazała kupić z Aventa,narzeczony strasznie się zirytował pojechał do Auchan oddać bubel,oczywiście powiedzieli,że jest to nie możliwe bo był używany słowa Wojtka " Jak mógł być używany skoro nie działa jak powinien"Pani zza lady"...ale ja nie mogę"Bardzo zdenerwowany Wojtek"Proszę kierownika"Przyszła Pani kierownik i pyta dlaczego chce oddać laktator,Wojtek był tak wkurzony i powiedział jedynie podwyższonym tonem "Bo ponieważ"Pani oddała pieniądze a Wojtek kupił laktator z Avent.
Była godzina 21 kiedy z laktatorem i kapturkami  z avent wparował na sale Wojtek zaraz go wyparzył a ja zabrałam się za odciaganie poleciało kilka kropel radość była ogromna :)

Lenka była już ze mną w pokoju na noc kiedy około 3 pojechałam z nią na kolejne karmienie kazali mi wrocic i spróbować samej,hmm samej moje sutki obolałe,do laktatora poleciało kilka kropel,probowałam z kapturkami avent ale bolało okropnie i rana bolala nocą jeszcze mocniej.Lenka aż zanosiła  się od  płaczu,ja także zaczęłam płakać czułam,że jestem zła matką była godzina 4 pojechałam z Lenką  pokoju dla noworodków usłyszałam,że jeśli próbuje karmić Lenkę sama a oni mają ją dokarmiać  musze kupić mleko do szpitala w butelkach z bebilon.Zadzwoniłam zapłakana do Wojtka,że już nie daje rady,że mała tak strasznie płacze a ja nie potrafie jej nakarmić,Wojtek pocieszał,że to nic złego,że będziemy karmić mała butelką i też będzie zdrowa,że jestem wspaniała tyle przeszłam.Ja płakałam nadal jak bóbr powiedziałam Wojtkowi,że poproszę lekarza o tabletkę na utratę laktacji.Wojtek mnie poparł i powiedział bym spała spokojnie.Po rozmowie poszłam po Lenkę do położnych najedzona słodko spała.Ja zacisnęłam zęby i ściagałam pokarm laktatorem udało mi się ściągnąć ten nocy 20ml. Rano Wojtek przyjechał z mlekiem,a na de mną znów siedziały dwie położne ściskając moje obolałe piersi,a ja jak ta sierota siedziałam i syczałam z bólu.Laktatorem udawało się ściągać 20-40ml a Lenka zjadała 60-90ml na raz.

W domu było o niebo lepiej,nie było na demną presji ściagałam ile ściągałam reszte dokarmialismy mlekiem modyfikowanym z Gerbera.
Lenka najedzona to i nie płakała no i mama byla szczęśliwa :) a szczesliwa mama to i szczesliwy tata.
Sciagałam już 60ml ale Lenka nadal nie najedzona i tak codziennie,zauważyłam,że z lewej piersi nie leci prawie nic.Moim mlekiem mała nie najadała się,postanowiliśmy ze wracam do szkoly i Lenka i tak bedzie na butelce. Dlatego przestałam pokarm odciagać a on zaczął zanikać.
Lenka budzi się na butelkę co 3-4 godziny
Robi zdrowe kupki
Dopajamy ją wodą lub herbatką koperkową z Hipp-a

Już nie mam wyrzutów,że nie daje rady karmić sama Lenki,najwazniejsze by była zdrowa.
Mało płacze,nie stresujemy się obie,jest spokojna jak i my :)

Kochane mam do was kilka pytań odnośnie maluchów
*Kiedy po raz pierwszy zabraliście swoje pociechy ze sobą na zakupy do supermarketu 
*Lenka popłakuje przez sen a zaraz potem się uśmiecha wasze dzieci też tak mają?

Wczoraj na spacerku 
Lenka :)

wtorek, 25 lutego 2014

A u nas było tak

Dziękuje kochane za wszystkie miłe słowa i gratulacje :)
Już dawno chciałam się zabrać do pisania tego posta ale jakoś nie było czasu,okazji,weny.
Dziś to wszystko nadrobię.

                               To będzie długi post.

Będzie o tym jak zaczął się poród, o porodzie bez fajerwerków,o pobycie w szpitalu,o tym co działo się ze mną po i o tym jak dajemy sobie radę teraz.


A zaczęło się tak :

Była środa 05.02.2014  Godzina: 04:57
To była ta środa kiedy mieliśmy pójść do ginekologa by zważył Lenkę i miał wypisać skierowanie na cesarkę.

Śpię sobie śpię i nagle czuje mokro w majtkach,myślę sobie:"hmm to na pewno czop,który odchodził od kilku dni" powędrowałam do toalety już z telefonem w ręku patrze fakt czop odszedł i to spory "kawałek",przebrałam bieliznę i położyłam się z powrotem do łóżka pisząc do mojej siostry na whatsApp (Godz.05:02)"Ejj czop mi odszedł kurwa byle się dzisiaj nie zacznie"


Czuje,że coś mi leci po tyłku myślę sobie pewnie znów czop,usiadłam na łóżku i czuje,że sikam!!!

Szok!! Biegnę do toalety z telefonem pisze do siostry "Kurwa wody mi odeszły"-Godz 05:07

Dzwonie do mamy ucieszona a zarazem zła 
-:Mamoo wody mi odeszły co mam robić czekać na Wojtka?Będzie o 09:30
-Boże jaka jestem wkurwiona czemu akurat dzisiaj?dzisiaj miałam dostać skierowanie na cesarkę a tak będą mi kazali rodzić naturalnie.
Moja mama:Sandruś spokojnie,Mirek  (partner mojej mamy)zaraz wyjedzie po Ciebie.
-Okej,jaka ja jestem zła".
Czuję,że znów leci,zmieniam podkład a później włączam laptopa i skype na którym już czeka moja siostra,która ma jechać o 7 pociagiem do Frankfurtu na szkolenie do Yves Rocher.
Ja biegam jak oszalała po mieszkaniu a bo jeszcze to,tamto i sruu znów poleciało lece na toalete leci jeszcze więcej,zmieniam kolejny podkład.
Siostra krzyczy:Glupia siadaj bo tak biegasz zaraz urodzisz i bóli dostaniesz 
Przyjeżdza partner mamy,biegnie do mnie na 4 piętro,Ja spokojna opanowana każe mu dopakować kilka rzeczy do torby.Zabieram ze sobą ręcznik na siedzenie do samochodu by ewentualnie zabezpieczyć fotel przed kolejnym mocniejszym chluśnięciem wód bo przecież nie chce chłopu fotela zalać a przecież przed nami 40 minut drogi do szpitala.

Jedziemy
Godz.06:27
Czuje pierwszy skurcz,po nim kolejne co 5 min.
Mirek przyśpiesza,widząc kolejny grymas na mojej twarzy i sam zaczyna patrzeć na zegarek licząc co ile mam skurcze.

W szpitalu.
Przychodzimy na izbę przyjęć mówię młodej pielęgniarce,że wody mi odeszły o 5 i skurcze mam co 5 minut.
Ta daje znać na porodówkę,wypełniam potrzebne dokumenty,idę się przebrać w "sexy" koszulkę,kapcie i wędruje z młodym panem chyba panem ratownikiem medycznym i przyjacielem mamy do windy jedziemy na 2 piętro na blok porodowy.

Blok porodowy

Podpina mnie starsza położna do KTG i zostaje tak sama,leżę i zwijam się z bólu skurcze już co 2 minuty.
Widzę,że ściana koło łóżka na którym leże cała podrapana w sumie sama miałam ochotę wbić w nią paznokcie z bólu ale w pośpiechu jeszcze szybko je obcięłam by nie skaleczyć Wojtka gdybyśmy musieli rodzić naturalnie.
Przychodzi po 25 minutachpołożna  i pyta czy okej no jak ma być okej jak boli jak cholera,zadaje kilka pytań,odpina KTG  i mówi 
-:zostanie sobie Pani tutaj teraz sama bo my poród mamy,nie ma nikogo kto by mógł panią za rękę potrzymać?
- mówie,że nie 
- bidulka nawet męża ani mamy...
I tak czekam sobie sama  jakieś 30 min,chodząc,bujając biodrami,oddychając by mniej bolało,trzymałam się biurka,które całe się telepało kiedy przychodził kolejny skurcz,myślałam,że się rozsypie.
Widzę sprzątaczkę pytam czy widziała położną taką czarną bo ja już tu wytrzymać nie mogę a jej nie ma i nic ze mną nie robią,mówi one na porodówce poród mają.
Same przekleństwa mam w głowie i to,że zabije Wojtka za to,że jest w pracy i sama tu jestem.
Nagle ordynator dostaje olśnienia i krzyczy na korytarzu gdzie jest ta Pani,która ma skurcze co 5 min.Zaskoczona domyślam się,że chodzi o mnie mówie: tutaj jestem wychodzę z pokoju w którym miałam robione KTG. Ordynator zaprasza na badanie.
Siadam na koźle towarzyszy nam młoda lekarka i lekarz przechodzi przez pokój jeszcze kilka młodych chłopaków chyba studentów.
Ordynator bada rozwarcie była może 07:20 i co słyszę : No pięknie rozwarcie na 6cm głowka w miejscu zero czuje Pani ?no czuje jak popycha głowkę palcami.
Wstaje z kozła czuje jakciepłe  wody z krwią ciekną mi po nogach i stoje jak ta sierota nikt nawet nie daje mi kawałka papieru bym się powycierała.
Lekarka zaprasza na USG i słyszę:Duże dziecko waga: 4170g.
Mówie jej ze dziś miałam iść do swojego lekarza na określenie wagi i miałam dostać skierowanie na cesarkę bo boję się rodzić naturalnie,ze względu na wielkość dziecka,boję się,że możecie jej zrobić krzywdę,wyrwać jej bark czy coś gorszego.
Lekarka: No musi Pani o tym powiedzieć ordynatorowi,ale powinna pani dać radę urodzić naturalnie,ładna miednica,waga dziecka nie aż tak duża no ale jak Pani chce.
Przychodzi ordynator opowiadam mu o moich obawach a ten no dobrze zrobimy cesarkę jeśli Pani się boi o dziecko,przecież to one jest najważniejsze ale wie Pani lepiej jest rodzić naturalnie.
Przychodzi młoda lekarka i każe napisać oświadczenie,że nie zgadzam się na poród naturalny.
Inni lekarze pytają dlaczego,że dam radę itd.Myśli mam w głowie milion i czuje się taka sama z tym wszystkim,pozwalają mi zadzwonić do Wojtka niestety ten jeszcze w pracy i nie ma tel przy sobie odbiera teściowa i mówi zebym wybrała cesarkę,że bynajmniej mała będzie zdrowa.Tak też zrobiłam napisałam oświadczenie i podpieli mnie szybko pod kroplówki,położna ta czarna,która podpinała mnie pod KTG ściskała woreczek z płynem by szybciej zleciał i zakłada cewnik.Ordynator nerwowy każe szybko założyć cewnik słysze"ona zaraz urodzi" zaczynam się coraz bardziej denerować,skończyła się jedna kroplówka i zabrali mnie na blok operacyjny,na druga nie było już czasu.Wszystko działo się tak szybko,że nie nadążałam za tym co się dzieje.

Na bloku operacyjnym

Kazali usiąść na łóżku,ból był już nie do zniesienia,nie miałam siły.
Zobaczyłam na sali 3  lekarzy w tym anestezjolog ubranych w fartuchy,jeden trzymał szczypce z gazikami,były dwie młode lekarki i 3 pielęgniarki wszyscy z poważnymi minami i ja ledwo żywa.
Pod nogi dali mi krzesełko kazali położyć na nim równo ale szeroko stopy,brzuch między nogi,kręgosłup wypiąć,broda mocno do klatki i tak zostać i się nie ruszać,hmm jak się nie ruszać skoro mam skurcze które bolą jak cholera...
Głowę trzyma mi jedna z pielęgniarek,czuje pierwsze wkłucia w kręgosłup i słysze: jeszcze raz,pani się nie rusza!! Mówię chwila skurcz boli.
Kolejne wkłucia i dalej nic,mówie boli anestezjolog:co boli?mówie mu,że czuje prąd kiedy się wbija w kręgosłup.
Próbuje dalej i dalej nic zaczyna krzyczeć po mnie,że mam krzywy kręgosłup,że się nie wbije,że powinnam powiedzieć,że mam skoliozę na to ja :skąd mam wiedzieć,że mam krzywy kręgosłup,nigdy nie miałam pracować też nie pracowałam nigdy ciężko.
Słysze:Znieczulenie ogólne szybko bo ona do cholery zaraz urodzi!!
Czułam,że jestem bez sił już...
Anestezjolog każe się położyć i otworzyć buzie szeroko
Otwieram
Na to on: Pani wszystkie zęby?
Mówię tak
Na to on: A co Pani ma w języku na to ja: kolczyk,Pani się może udusić,mówię mu,że nikt nie powiedział mi ,że mam go wyciągnąć,że mogę to teraz zrobić na co on:powinna Pani szpital zmienić na psychiatryczny najbliższy w Rybniku a nie brać się za rodzenie dzieci,docisnął mocno maskę do twarzy poczułam jak lekarz mizia mój brzuch zimnym wacikiem....Bałam się że zaraz poczuje jak przecina mój brzuch.

Obudziłam się,lekarka poinformowała mnie,że dziecko waży 4370gram i mierzy 58cm
pochwaliła,że podjęłam dobrą decyzję decydując się na cesarskie cięcie zapytałam tylko czy dziewczynka odpowiedziała,że tak :)

Przełożyli mnie na łóżko,podstawili kolejne zobaczyłam anestezjologa który powiedział do mnie: 
-A teraz dupka do góry i jak raczek przejdzie pani na łóżko.
Byłam 5 minut po wybudzeniu,wszystko mnie bolało,nawet na oczy nic nie widziałam.Usłyszałam nagle głos Wojtka,poczułam się bezpiecznie otworzyłam oczy i zobaczyłam za mgłą Wojtka który prowadził moje łóżko z położna.
Na sali od razu dostałam kroplówkę i morfinę.
Bolało jak cholera,próbowałam opowiedzieć Wojtkowi co się działo,ale nic nie rozumiał,nie potrafiłam mówić byłam jeszcze pół przytomna.

Co 30 min przychodziła położna,która sprawdzała ile tracę krwi,traciłam jej za dużo,cały czas podłączali mi kroplówki,które nic nie dawały.Ja krwawiłam a macica się nie obkurczała.
Podawali na zmianę morfinę i ketonal w zastrzykach.
Ledwo żyłam dosłownie.

Na drugi dzień powinnam już wstać,Ja nawet nie potrafiłam usiąść byłam blada strasznie było mi nie dobrze i ciągle krwawiłam.
Pobrali mi krew okazało się,że utraciłam tyle krwi,że mam anemię.
Ale to taką,że kwalifikuje się do przetaczania krwi...

Bolało strasznie,ja płakałam a Wojtek był bezradny,siedział ze mną i z mała w pokoju,patrzałam na nia i tak strasznie było mi źle bo nawet nie mogłam jej pocałować bo nie potrafiłam nawet podnieść głowy.
Położna kazała próbować wstać z łóżka,kosztowało mnie to tyle wysiłku i bólu ale w końcu usiadłam na łóżku,Wojtek pomógł mi wstać a ja zrobiłam się zielona,zaczęło mi się kręcić w głowie i było mi niedobrze.Położna kazała wrócić do łóżka i kazała nie wstawać.

Kolejnego dnia przyszła nowa zmiana,przyszła położna około 5 i kazała wstać.
Ja w szoku jak to wstać,przecież ja nie potrafię sama wstać
-Niech Pani wstaje usłyszałam wszystkie po cesarce już chodzą a Pani jeszcze nie...
cóż z wielkim bólem wstałam,jakoś tuptałam z nogi na nogę i co widzę??
Jedzie położna z Lenką,tłumacze jej,że nie mam siły,że wczoraj nawet z łóżka nie wstawałam.
-Da sobie Pani rade,wszystkie po cesarce mają już dzieci...
Tak bardzo się bałam,że mogę zemdleć z małą na rękach,że mi z nich wypadnie.
Lenka była nie spokojna zauważyłam,że zrobiła mega kupę aż po same plecy.
Zaczęłam płakać,bo jak miałam ją przebrać,bałam się,podniosłam Lenkę z łóżeczka na kółkach,czułam jak by rana miała zaraz pęknąć,jakoś przeszłam do przewijaka i ogarnęłam maleńką.
Nawet się nie kładłam do łóżka bo wiedziałam,że nie wstanę z niego sama,czekałam na Wojtka i zasypiałam na siedząco byłam wykończona.

Musiałam się tego dnia wykąpać,czułam jak śmierdzę potem,szpitalem,jodyną,krwią okropne uczucie.
Poszliśmy z Wojtkiem pod prysznic policzył 21 wkłuć w moje plecy,które okazały się niepowodzeniem przy próbie znieczulenie wewnątrzoponowego ,to on mnie mył,ubierał,podnosił z ubikacji.
W niedziele ku mojemu zdziwieniu lekarz na porannym obchodzie powiedział,że jeśli z Lenką wszystko okej idziemy do domu.Jejku jaka ja byłam szczęśliwa choć to szczęście mieszało się z niepokojem jak dam rade wejść na 4 piętro...
Jakoś dałam radę powoli,po jednym schodku i znalazłam się u góry.

W domu było o niebo lepiej,był cały czas Wojtek,który zajmował się mną i Lenką.
Gotował obiady,podnosił mnie z łóżka,pomagał się kłaść do niego,kąpał i ubierał.

Czułam się okropnie,nie mogłam nawet zająć się Lenką,kiedy słyszałam w nocy,że się wierci i budzi na jedzenie zaraz zaczynałam płakać bo tak bardzo chciałam do niej wstać a musiałam budzić skonanego narzeczonego.Opiekował i opiekuje się nią wspaniale.

Gdyby nie moj kochany Wojtek nie dała bym sobie rady,zastanawiam się czy nawet nie skończyło by się depresją,ukochany tłumaczył czule,że jestem wspaniała,że tyle wytrzymałam,że dzięki mnie mamy to nasze cudo a ja jestem wspaniałą matką i za chwile będę się nią opiekować ile będę chciała.

Wojtek dostał 2 tygodnie opieki na nas.Po dwóch tygodniach czyli wczoraj poszedł pierwszy raz do pracy po przerwie.Poradziłyśmy sobie świetnie :)

Lenka budzi się jedynie kiedy mokro w pieluszce albo kiedy jest głodna czyli tak co 3-4 godziny.
Płacze jedynie wtedy kiedy za długo czeka na mleczko.

Pisząc wam o tym wszystkim mam wrażenie jak bym opowiadała nie swoją historię,wszędzie piszą,że po porodzie naturalnym zapomina się o bólu kiedy widzi się swoje dziecko.Z cesarką jest tak samo tylko trochę później,dziś jestem prawie 3 tygodnie po cesarce i myślę,że nie było tak strasznie kiedy patrze jak nasz aniołek słodko śpi i uśmiecha się przez sen.Ja zapomniałam o bólu zaraz jak przestało boleć,nie myślę o tym że bolało a bolało okropnie kiedy pomyśle o tym bólu nic nie czuje prócz szczęścia,że Lenka jest już z nami.

Karmimy mlekiem modyfikowanym o tym dlaczego i jak to było u nas z karmieniem piersią w kolejnym poście.

Kochane dołączam kilka zdjęć i przepraszam,że tak długo nie pisałam.Obiecuję się poprawić :**
W drodze do domu ze szpitala

Mama dochodzi do siebie :) 


środa, 5 lutego 2014

Największy cud świata

Kochane wreszcie Lenka jest z nami.
Przyszła na swiat dzieki CC o godz.9:29
Waga 4380
Wzrost 58 cm.
Cesarka byla ciężka pozniej też nie bylo za kolorowo macica się nie skurczala a ja tracilam za dużo krwi dodatkowo nerki za bardzo nie filtrowaly. Dostaje ketonal w zastrzyku i morfine położne przychodzą co 2h i naciskają na rane by sprawdzić czy nadal krwawie. Jestem cala spuchnieta. Najważniejsze ze nasze cudo jest z nami :) wychodzimy ze szpitala w niedzielę, obiecuje ze wszystko wam opisze. Pisze z telefonu stąd taki haos. Pozdrawiam

poniedziałek, 3 lutego 2014

Cesarka zaprząta mi głowę

Narzeczony śpi w 3 pokoju od 18:50 razem z Tajusiem.

Ja jak zawsze w tygodniu siedzę na kanapie z kubkiem herbaty z cytryna, oglądam "barwy szczęścia" ,później "m jak miłość" następnie kulisy m jak miłość,robie ukochanemu kanapki do pracy i idę wziąć kąpiel i do łóżka :)

Czytałam wczoraj sporo o cesarskim cięciu,o powikłaniach itd.
A także wypowiedzi matek,które urodziły naturalnie takie duże dzieci jak Lenka.

I jestem pewna,że sama będę namawiać lekarza aby zrobiono mi cesarskie cięcie jeśli sam się na to nie zdecyduje.

Rozmawiałam dziś z koleżanką,która miała robione cesarskie cięcie dwa razy  w szpitalu w którym chce rodzić,opieka jest dobra,położne bardzo pomocne,pomagają kobiecie. Może to i dziwne ale nie boję się cięcia ani operacji boję się porodu naturalnego,że w ostatnim momencie kiedy nie dam rady rodzić Lenki zdecydują się na cesarkę.

Czytałam także o przypadku nie podjęcia cesarskiego cięcia kiedy dziecko ważyło ponad 4 kg
zresztą same przeczytajcie ta przykra sytuacja miała miejsce wlaśnie w szpitalu w którym chcę rodzić 


"26.02.2009r. o godzinie 900 na salę porodową przyszedł ordynator i bez zbadania żony zadecydował, iż żona ma rodzić naturalnie, kazał podać na przyspieszenie porodu oksytocynę. Moim zdaniem ordynator z tak dużym doświadczeniem, powinien wiedzieć, że poród dziecka, którego wielkość określona w czasie pierwszego pobytu żony w szpitalu(na12 dni przed porodem) na 4200g może być bardzo trudny. Ponadto pierwsza i druga faza porodu także trwała zdecydowanie za długo co powinno być wyraźną wskazówką do przeprowadzenia cesarskiego cięcia, jednak żaden z lekarzy nawet nie brał takiej możliwości pod uwagę. Lekarz prowadzący- dr. Kiełbasiński, w ogóle nie interesował się porodem ,choć żona cały czas chodziła do niego do prywatnego gabinetu. Uczciwie płaciliśmy za wizyty i chcielibyśmy aby Nasz Największy Skarb, którego życie i zdrowie zostało złożone w ręce tego właśnie lekarza wykazał się zainteresowaniem i nas wspierał wtedy kiedy tego potrzebujemy. A niestety w czasie porodu zostaliśmy zupełnie sami- ja, żona i położna która dochodziła i kazała przeć. O godz. 1000 położna powiedziała, że jest całkowite rozwarcie, żona próbowała wyprzeć dziecko, jednak z powodu iż poród już trwał 13 godzin i nie miała siły wyprzeć dziecka. 
Żona krzyczy aby zrobili jej cesarkę, jednak nikogo to nie interesowało. O godz. 1300 położna zadzwoniła po pomoc do lekarza. Przychodzi dr. Kiełbasiński i z całej siły naciska na brzuch żony wraz z położną, która karze przeć. Nie mogąc wydostać noworodka, dr. Kiełbasiński dzwoni po ordynatora. Ordynator nie mogąc wyprzeć dziecka, widząc że są duże problemy, pyta się mnie męża czy ma robić cesarskie cięcie (chociaż według mnie nie było to już możliwe ,gdyż dziecko było już w kanale rodnym) czy użyć kleszczy do porodu. Ja mu powiedziałem że to on jest lekarzem i powinien podjąć słuszną decyzję. Ordynator postanawia więc użyć kleszczy do porodu. Dziecko klinuje się w miednicy matki i zostaje wyciągnięte siłą. Waga dziecka wynosi 4560g. Po badaniu dziecko ma uszkodzenie splotu ramiennego. 
Najczęściej uszkodzenie górnych korzeni nerwowych jest spowodowane zginaniem lub rozciąganiem szyi noworodka. 

Wówczas właśnie tak piękny dar dany przez Boga jakim jest dziecko, rodzina, ojcostwo staje się wielką tragedią dla rodziców, dziadków, rodziny. "


Chcę przedstawić tą sytuację mojemu ginekologowi,jeśli będzie miał jakieś wątpliwości aby wypisać mi skierowanie na czwartek na cesarskie cięcie.

Zdrowie naszego dziecka jest najważniejsze!!!


niedziela, 2 lutego 2014

02.02.2014 Czyli nasza data porodu

                                                Cichoszaaaaaaa :(

Nic nie boli oprócz tyłka,mała jakoś mniej aktywna niż zwykle no ale boroczka miejsca już w brzuszku nie ma.

Nastawiam się powoli na cesarskie cięcie,tak bardzo chcę aby maleńka była już z nami.

To czekanie mnie wykańcza nie ma już takiego ciśnienia,podniecenia  jak wcześniej teraz jest a nerwowo,wszyscy niecierpliwie czekamy kiedy nadejdzie ten dzień czy wogóle bo przecież czekamy już kilka tygodni....
Wojtek codziennie pyta Lenkę kiedy ma zamiar wyjść a ta jedynie odpowiada rozpychaniem się nóżkami.

Na pewno jest jej tam ciasno  i wolała by być już przy nas,tylko poprostu jest za dużą kluseczką :)

Czekamy na środę i na skierowanie na cesarkę.

Kochane mamusie,które jesteście po cesarce powiedźcie jak jest po ?
Bardzo boli?
Jak długo dochodzi się do siebie?
Macie problemy z karmieniem piersią?
Od kiedy zaczęłyście ćwiczyć?





piątek, 31 stycznia 2014

Jaki tu spokój, na na na Nic się nie dzieje, na na na na ....

Calusieńkie mieszkanie posprzątane,łóżeczko przygotowane na cacy okryte narzutą,zapasy jedzenia dla narzeczonego przygotowane a tu dalej nic...

Dziś o tym co i jak zmieniła we mnie ciąża i cały ten piękny stan :)

*Na pewno rozmiar  ubrań :D
Bardzo szybko bo już chyba w 14 tygodniu stałam się posiadaczką spodni ciążowych,po prostu przestałam dopinać się w stare spodnie,i cycki zaczęły "wylewać się" ze staników. Pamiętam był lipiec,wybrałam się z siostrą po nowe staniki rozmiar jaki podała mi Pani w sklepie mnie zszokował "80D" stanik wyglądał jak spadochron,no cóż taka kolej rzeczy :)

* Kubki smakowe :)
Nie ma dnia bym nie jadła czegoś słodkiego,uwielbiam słodycze.
Przed ciążą czekoladą też nie pogardziłam tzn może kilkoma kostkami.
Na początku  ciąży potrafiłam  zjeść cała tabliczkę i nadal bylo mi mało,teraz jakoś tak się uspokoiłam :)

Majonezzzz -kiedyś go nie jadłam aż tyle  bo sam  tłuszcz przecież a teraz nie potrafię mu się oprzeć.

Jogurty -Jadałam przed ciążą ale nie za często teraz uwielbiam te z ziarnami - Pychotkaaaa

Kawa rozpuszczalna - przed ciążą piłam 3 na dzień teraz od razu mam mdłości ,za to piję kawę 3 w 1 :)

Napoje-kiedyś tylko sok pomarańczowy,woda niegazowana i energy drink.
Teraz:
 sok pomarańczowy,woda.
HERBATA Z CYTRYNĄ (kiedyś tylko zwykła czarna),coca cola (pokochałam to nie zdrowe świństwo) narzeczony jedynie pilnuje mnie abym nie piła jej za dużo,kiedyś nie piłam jej wogóle).
MLEKO - ooo tak zdecydowanie najlepszy napój jaki może być,to ono stoi przy łóżku i pomaga zwalczyć mi zgagę od początku ciąży.

Fast Food - tak wiem nie powinnam w ogóle jeść takich świństw,powinnam myśleć o dziecku o tym że to ja przyzwyczajam go do smaków,no ale nie potrafię przejść obojętnie obok MC DONALDS ,budki z zapiekankami czy kurczaka z rożna.To silniejsze ode mnie....To jest takie pyszne

Frytki o nich wspominałam już wcześniej mam na myśli tutaj moją dziwną zachciankę ciążową czyli frytki z budyniem :) Frytaski mogła bym jeść codziennie.


Wygląd  
Kiedyś pełny makijaż- puder korektor,cienie na powiekach,rozświetlacz,róż,brwi i mocno wytuszowane rzęsy.

Teraz: Krem BB i tusz do rzęs ( pełny makijaż jedynie od święta ),nie chce mi się po prostu,pewnie wrócę "do siebie" po porodzie :)

Zakupy

Nie potrafię przejść obojętnie obok regałów z rzeczami dla dzieci :) Czyli jak pewnie każda z nas :)

Rzuciłam papierosy i to nie zaraz po tym jak dowiedziałam się o ciąży tylko kilka miesięcy wcześniej :)

Zero alkoholu w ciąży! 

Teraz nie ma nic ważniejszego od mojego przyszłego męża i od naszego uparciuszka !!!

                                                              Caluski

środa, 29 stycznia 2014

Szalony przyrost wagi

Co wizyta u ginekologa to coś nowego.

Dziś byliśmy sprawdzić przepływy małej wszystko w jak najlepszym porządku - to cieszy.

Rozwarcie wciąż takie samo na jeden palec,szyjka skrócona,gładka.

                                               Waga Lenki SZOKUJĄCA  4140g
Lenka bardzo szybko przybiera teraz na wadze. Mina lekarza nie była za ciekawa.
Zapytał ile ważyłam kiedy się urodziłam,odpowiedziałam:2900 i urodziłam się w 39 tygodniu.
Spojrzał jeszcze raz na monitor,podał dłoń by pomóc mi się podnieść z łóżka i ręczniczek do wytarcia z żelu.
Usiadłam obok Wojtka na krześle na przeciwko nas lekarz za biurkiem i powiedział z poważną miną:

"Dziecko dość dużo przybiera na wadze,umówmy się tak.Jeśli nie urodzi Pani do następnej środy a dziecko będzie ważyć 4400 to w czwartek zrobimy cesarskie cięcie,jeśli okaże się,że dziecko nie przytyło do tej wagi to przyjedzie Pani do szpitala w piątek na wywołanie."

Odrazu zapytałam:" A co jeśli zacznę rodzić naturalnie ale nie dam rady jej urodzić,co wtedy??
Lekarz powiedział:" O to też się martwie,wtedy także zrobimy cesarskie cięcie,nie chcę Pani nie potrzebnie nakręcać,najlepiej było by gdyby Pani urodziła w tym tygodniu"

Pomyślałam,że przecież nawet gdybym zaczęła rodzić w tym tygodniu to nie jest powiedziane,że dam radę Lenkę urodzić.

Szczerze na prawdę wolała bym już cesarskie cięcie niż męczyć się kilkanaście godzin a poród i tak zakończy się cesarką.
Kiedy wyszłam ze szpitala pisałam,że odchodzi mi czop,nie to nie był czop myślałam że to to ale nie bo było tego za mało i miało brązowo czerwoną barwę.

Dziś poszłam do toalety i zauważyłam na bieliźnie śluz z dużą ilością czystej krwi,więc chyba teraz to w końcu czop (?)

Znów pobolewa mnie podbrzusze.

Co do wagi Lenki jestem prawie jej pewna,że jest tak duża w szpitalu na usg ponad tydzień temu wychodziła waga 3750-3820 


Nie mogłam się powstrzymać,musiałam je kupić :)

wtorek, 28 stycznia 2014

Nadal w dwupaku :(

Zaskoczone??Ja też ...

To wszystko jest jakieś skomplikowane jak dla mnie.

Wspominałam w ostatnim poście,że wybieramy się do szpitala na ktg.Pojechaliśmy,czekaliśmy 2h tyle kobiet było. Po zapisie lekarz go obejrzał i powiedział "zapis idealny,będziemy się trzymać terminu z USG tego na luty,proszę do mnie przyjechać 29 do gabinetu sprawdzimy przepływy dziecka. Wojtek zapytał a co jeśli nie urodzę do 2 lutego? Dziecko z terminu miesiączki będzie "przeterminowane" ponad tydzień.Mój lekarz prowadzący powiedział:To przyjedzie Pani 9 do szpitala i zaczniemy wywoływać"
Myślałam,że go pogryzę dosłownie nawet mi nie sprawdzili czy rozwarcie się powiększyło,podłamałam się.
Jeśli zaczną wywoływać poród dopiero 9 lutego to od daty porodu z miesiączki mała będzie "przeterminowana" 19 dni!!!!!     Boję się.

Jak może tak być,że szpital patrzy na datę przewidywanego porodu według ostatniej miesiączki,a lekarz na termin z USG

Moja siostra przylatuje zobaczyć naszą kruszynkę 7 lutego a my nadal w dwupaku.
Wojtkowi skończył się urlop (miał go przez tydzień po tym jak leżałam w szpitalu)mieliśmy nadzieję,że coś zacznie się dziać,albo bynajmniej zaczną coś ze mną działać.

Każda położna,lekarz który mnie widzi mówi " Ale ma Pani duży brzuszek,będzie duży dzidziuś"

Boję się...
Że nie dam rady urodzić Lenki naturalnie bo będzie za duża.
Że nie będzie Wojtka bo będzie w pracy kiedy się zacznie.
Że będę rodzić sama.
Że z Lenką będzie przez to czekanie coś nie tak.

Kilka dni temu znów miałam skurcze trwały 4 godziny ale były nie regularne...

Jak moje samopoczucie?

*Nogi jak balony
*Boli mnie podbrzusze,nie ciągle ale jeśli złapie mnie ból w podbrzuszu i krzyżu to aż mnie wygina.
*Krzyż boli mnie strasznie,nie potrafię się schylić,nie mówiąc już o ubieraniu sobie butów.
*Jestem przemęczona całym tym stanem
*Mam wrażenie jak by spodnie ciążowe były za małe...

Codziennie prosimy naszą córeczkę by już w końcu postanowiła wyjść.

Przepraszam,że tak długo nie pisałam.Mam nadzieję,że rozumiecie :) Na pewno rozumiecie :*

Dziękuje za wszystkie komentarze pod ostatnim postem :)

Tak bardzo pragnę już te nasze maleństwo przytulać,całować. Oboję już chyba nie potrafimy myśleć o niczym innym,niż o tym by Lenka pojawiła się już na świecie.


A było już tak blisko....

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Cichoszaaaa - 1 dzień do terminu

Naszej córeczce nie śpieszy się na świat...
Cisza jak makiem zasiał,ani pół skurczu odkąd wróciłam ze szpitala...
Termin na jutro,niestety porodem tu nie pachnie....

Narzeczony wziął tydzień urlopu,mam nadzieje że Lenka zechce pojawić się do przyszłego poniedziałku.

Dzwoniłam dziś do ginekologa kazał przyjechać w czwartek na KTG do szpitala około 11
kazał mieć spakowane torby do szpitala w razie czego.. Może ma jakieś plany związane z nami mam tutaj na myśli może jakąś kroplówkę.

Śmieje się,że nasze dziecko będzie opisane w Mikołowskiej gazecie jako największe w tym roku :D

Pozostaje nam czekać...choć to czekanie doprowadza mnie do szału,tak samo jak telefony,smsy i wiadomości na fb z zapytaniem "urodziłaś już??" Mam ochotę napisać "no pewnie,nacisnęłam na przycisk i już wyskoczyła na zawołanie..."Ludzie są niemożliwi i nie możliwe jest to jak szybko rozniosła się wiadomość,że cokolwiek się zaczęło...

Lenka dziś mega aktywna,a mnie bolą w środku wszystkie bebechy,łydki i stopy podwoiły swoją wielkość z przed ciąży tak bardzo są spuchnięte :(

                                                                             Całusy.

piątek, 17 stycznia 2014

Prosto z domowej kanapy :|

Nie wspominałam wam wczoraj o "miłej" położnej bo taka też była.
Na drugim ktg pyta się mnie:
 "A chodziła Pani do szkoły rodzenia?"
Ja:Nie
Położna: spojrzała z wielkim zalem na mnie dodając,no wlasnie gdyby pani chodziła wiedziała by pani ze z takimi bolami się do szpitala nie przyjezdza.
Ja: A z jakimi się przyjeżdza?
Ona: Jak już nie można z bólu wytrzymać i skurcze są co 5,7 min
Ja: Ale moje były co 5,7 minut i trwały 6 godzin to ile miałam czekać,dzwoniłam tutaj do szpitala i MIŁA kobieta powiedziała,że lepiej przyjechać niż coś przegapić,to moja pierwsza ciąża skąd mogłam wiedzieć,że skurcze będą silniejsze,pomijajac fakt,że mieszkam od szpitala 50km.
Ona:Spojrzała na mnie i wyszła zostawiając mnie w spokoju z pasami na brzuchu.


Wczoraj po notce,która napisałam wybrałam się po przechadzkę po szpitalu,poszłam pod prysznic chlapiąc brzuch ciepłą wodę miałam nadzieje,że w nocy coś się ruszy jednak spałam jak zabita,nic mnie nie obudziło nawet płacz maluszków.
O 6 rano przyszła położna i zabrała mnie na słuchanie serduszka.
Później na sale przyprowadzili młodą kobietę chyba w moim wieku z bólami,była z mężem i położną zabrali rzeczy potrzebne do porodu i poszli. Bidulkę strasznie bolało jednak rozśmieszyło mnie co mówiła do swojego męża:
Położna:Proszę zabrać mydło i ręcznik
Kobieta do męża:Weź mydło
Mąż:Gdzie jest?
Ona:Czekaj...(przyszedl kolejny skurcz),w prawej kieszonce w torbie jest.
On:Nie ma
Ona: To jest prawa kieszonka DEBILU!!

Pewnie też zmienię się w jędze na sali porodowej,mówiłam Wojtowi żeby niczego tam nie brał do siebie :)

 Obchód  był o 8:15 nic się nie działo,rozwarcie ciągle na 1,5cm ,ordynator powiedział,że nie ma sensu mnie dalej trzymać, brzuch twardnieje. Więc mogę wyjść  do domu.
Zadzwoniłam po narzeczonego,szybko przyjechał i pojechaliśmy do domu.
Najpierw do teściów po Tajsonka (dobrze,że dużo wcześniej dałam im klucze z mieszkanie w razie czego,zeby przyszli po pieska).
Jak wiecie mieszkamy na 4 piętrze,tyle do weszłam po schodach,wypakowałam rzeczy do prania ze szpitalnej torby by móc ja znów spakować,poszłam siusiu patrze a tam ODCHODZI CZOP,lekko pobolewa mnie podbrzusze.

Dlaczego poród nie może być książkowy,gdyby każdy był taki sam było by o wiele prościej.

*Możesz urodzić od 38-40 tygodnia
*Odchodzi Ci czop
*Odchodzą wody
*Skurcze co 5,7 min
*Jedziesz do szpitala,skurcze się nasilają,skurcze parte i rodzimy :)

Dziękuje za kciuki przydadzą się jeszcze na pewno :*

czwartek, 16 stycznia 2014

Prosto ze szpitalnego łoża

Wczoraj okolo 22pojawily się skurcze dość bolesne.chodzenie nie pomogło więc wskoczylam do wanny z ciepła woda, to także nie pomoglo. Ukochany wstał zaniepokojony skurczami nie chciał isc do pracy byla godzina 24 wygonilam go do roboty.
Skurcze mocniejsze co 10 min wzięłam kartkę ,długopis i pomaszerowalam spowrotem do łóżka.
Po 2 w nocy skurcze były co 7 min. Zadzwoniłam na kopalnie postawilam dyspozytora na równe nogi i narzeczony po 40 minutach byl już w domu skurcze były już co 5 min.
Zebraliśmy się do szpitala. Na izbie przyjęć wypelniono potrzebne dokumenty i doprowadzono nas na blok porodowy gdzie zrobiono ze mna wywiad, ktg i zostałam zbadana przez p.doktor która powiedziala:rozwarcie na 1, 5cm szyjka krotka o gładkich ściankach.Położona która prowadziła ze mna wywiad poleciła ciepły prysznic i drzemkę by mieć siły na porod.
Pokazano mi sale, pozegnalam sie z ukochanym i położyłam się do łóżka bylo cos po 5 rano.
Zasnelam bole pobraly trochę mojej energii, o 6 położona obudziła mnie na osłuchanie serduszka Lenki.
Bole ustąpiły, na obchodzie ordynator powiedzial, ze zostanę wypisana do domu jednak zlecił ktg i badanie. Ktg nie pokazało żadnego skurczu, rozwarcie nadal na 1, 5 cm szyjka taka sama jak wcześniej. Jednak zostaje mamy nadzieje ze cos się w nocy wydarZy bo to czekanie mnie dobija...

Kochane trzymajcie kciuki abym jeszcze w ten weekend calowala nasza córeczkę.

Post ten pisałam na komorce także wybaczenie.

środa, 15 stycznia 2014

Same newsy :)

Wiadomość z ostatnich dni Lenka już waży 3600 gram.

Ale od początku...

W poniedziałek byliśmy na wizycie u ginekologa :)
Jak zawsze na początku wizyty pyta czy działo się coś niepokojącego. Tym razem pytań mieliśmy kilka np:

Którego terminu się trzymamy bo mamy aż trzy
1) Z ostatniej miesiączki 21.01.2014
2) z USG 02.02.2014
3) z USG 30.01.2014

Doktor spojrzał na daty i powiedział,że najbliższy to ten z 2 lutego.Zrobiło mi się dosłownie smutno.
Zapytałam jak to będzie jeśli ciąże przenoszę,powinnam być teraz w 39 tygodniu jeśli ciąże można przenosić dwa tygodnie a będziemy patrzeć na termin 2 luty to ciąże przenoszę dłużej,nic z tego nie rozumiałam,sam lekarz także był zielony z tego co napisane w karcie ciąży (na pewno małe zamieszanie wprowadził lekarz który prowadził mnie od początku ciąży,bo przecież lekarza zmieniłam na tego do którego chodzę).
Powiedział,że nie mamy co się stresować datami to dziecko daje nam znać,że już czas,że chce wyjść na świat i tego mamy się trzymać

Opowiedzieliśmy o ostatnim KTG 
Lekarz stwierdził,że na pewno obudziła ją też moja adrenalina bo cisnienie dostałam na pewno :)

No to siadamy na koziołka

Szyjka macicy krótka i miękka :)

Kolejne polecenie: Proszę się ubrać,odkryć brzuszek i  zapraszam na USG
Doktor sprawdził wszystkie przepływy Lenki wszystko w jak najlepszym porządku.
I zaczynamy pomiary wagi Lenki
Co słyszymy"Ale nam ładnie podskoczyło dzieciątko" w tej chwili dziecko waży 3600"
Narzeczony się uśmiecha a ja na to ILE???
 Lekarz: 3600
 Ja: taki klocek duży 

No cóż pocieszył mnie,że dziecko przybiera teraz około 200 gram na tydzień.
Czyli w dniu porodu będzie ważyć więcej,a komputer pokazuje wagę orientacyjna i zazwyczaj ją zaniża 
Czyli dziecko w dniu porodu może ważyć około 4 kg.

Po wszystkich badaniach lekarz zalecił nam dobry seks :D
Dla mnie jest to równo znaczne z tym,że aby pomóc Lence "wyjść" potrzeba dużooo seksu.

Powiedziałam to ja zacznę z psem chodzić na spacery,mieszkamy na 4 piętrze to może jak pobiegam to też się coś ruszy??
Ginekolog się uśmiechnął i powiedział"Wie Pani te chodzenie po schodach wymyślił facet,to wogóle nie pomaga,każą kobiecie łazić po schodach,żeby nie marudziła w domu bo schody są najczęściej na zewnątrz wtedy jej nie słychać"
Powtórzył jeszcze raz Pani ma odpoczywać i zbierać siły na poród tak jak powiedziałem seks załatwi sprawę :)

Na koniec spojrzał na kalendarz i powiedział: 
Hmm 25 mam dyżur w szpitalu
Ale gdybyście jakimś cudem nie urodzili do 27 stycznia,przyjedźcie tutaj  na KTG ale wątpie,że dojedziecie.

To zdanie postawiło mnie na nogi :D
To znaczy że za niedługo nasza Lenka będzie z nami :D

Dostałam wynik badania GBS i jakąś wydrukowaną kartkę chyba z pomiarami małej na której także jest opisane położenie Lenki i moje łożysko. Obie te kartki muszę zabrać ze sobą na porodówkę.

To niesamowite,że 3 tygodnie temu ważyła zaledwie 2900 a teraz juz 3600 :)

A co u mnie?
Kręgosłup boli
Brzuch pobolewa dodatkowo skurcze przewidujące coraz silniejsze.
Nogi drętwieją 
Nie wysypiam się
Mała się rozpycha,oczywiscie za tym idzie ból żeber
Jestem strasznym leniem,nic mi się nie chce,ciągle bym leżała i nic nie robiła ...

Cieszę się strasznie,że już dzieli nas od widoku naszej córeczki kilka,kilkanaście dni.

środa, 8 stycznia 2014

37 tydzień + 2 dni

Coraz bliżej do terminu :)

Początek nowego roku uświadomił nam,że jeszcze zostało kilka tygodni do narodzin naszej kruszynki
Zatem zabrałam się za pracę:

*Torba spakowana
*Wszystko wyprane i poukładane.
*Plan porodu uzupełniony

Co jeszcze nowego u nas?

Za nami pierwsze KTG wczoraj od rana Lenka się nie ruszała,po obiedzie także,wystraszyliśmy się trochę,zadzwoniłam do ginka ten kazał pojechać do najbliższego szpitala.Tak też zrobiliśmy.
W poczekalni przed izbą przyjęć mała zaczęła kopać,jednak skorzystaliśmy z badania.Lenka zaczęła brykać jak kózka,,było mi troche wstyd chyba wyszłam na panikare,ale co tam byle z małą wszystko dobrze :**

W sylwestra dość dziwnie się czułam,a w nowy rok wręcz tragicznie,bolało mnie podbrzusze,pachwiny i kręgosłup trzymało mnie tak dwa dni.
Brzuszek także  twardnieje.

Kochane mam do was parę pytań

W ciągu dnia kilka razy czuję mocny ból w podbrzuszu,który promieniuje aż do krzyża.Wczoraj taka sytuacja miała miejsce dwa razy odstęp miedzy bólami  to godzina. Czy to skurcze przewidujące?

Czy podświadomie czułyście,że to dziś odbędzie się poród?
Czy organizm dał wam "znać"?

Skąd te pytania? Otóż jak wiecie narzeczony pracuje na nocne zmiany,jeśli dostane skurczy bądź odejdą mi wody muszę zadzwonić na kopalnie by dali mu znać,że się zaczęło i czekać aż przyjedzie,chyba,że nie dadzą rady go znaleźć w podziemiach wtedy plan B czyli telefon do znajomych :)