Nie wspominałam wam wczoraj o "miłej" położnej bo taka też była.
Na drugim ktg pyta się mnie:
"A chodziła Pani do szkoły rodzenia?"
Ja:Nie
Położna: spojrzała z wielkim zalem na mnie dodając,no wlasnie gdyby pani chodziła wiedziała by pani ze z takimi bolami się do szpitala nie przyjezdza.
Ja: A z jakimi się przyjeżdza?
Ona: Jak już nie można z bólu wytrzymać i skurcze są co 5,7 min
Ja: Ale moje były co 5,7 minut i trwały 6 godzin to ile miałam czekać,dzwoniłam tutaj do szpitala i MIŁA kobieta powiedziała,że lepiej przyjechać niż coś przegapić,to moja pierwsza ciąża skąd mogłam wiedzieć,że skurcze będą silniejsze,pomijajac fakt,że mieszkam od szpitala 50km.
Ona:Spojrzała na mnie i wyszła zostawiając mnie w spokoju z pasami na brzuchu.
Wczoraj po notce,która napisałam wybrałam się po przechadzkę po szpitalu,poszłam pod prysznic chlapiąc brzuch ciepłą wodę miałam nadzieje,że w nocy coś się ruszy jednak spałam jak zabita,nic mnie nie obudziło nawet płacz maluszków.
O 6 rano przyszła położna i zabrała mnie na słuchanie serduszka.
Później na sale przyprowadzili młodą kobietę chyba w moim wieku z bólami,była z mężem i położną zabrali rzeczy potrzebne do porodu i poszli. Bidulkę strasznie bolało jednak rozśmieszyło mnie co mówiła do swojego męża:
Położna:Proszę zabrać mydło i ręcznik
Kobieta do męża:Weź mydło
Mąż:Gdzie jest?
Ona:Czekaj...(przyszedl kolejny skurcz),w prawej kieszonce w torbie jest.
On:Nie ma
Ona: To jest prawa kieszonka DEBILU!!
Pewnie też zmienię się w jędze na sali porodowej,mówiłam Wojtowi żeby niczego tam nie brał do siebie :)
Obchód był o 8:15 nic się nie działo,rozwarcie ciągle na 1,5cm ,ordynator powiedział,że nie ma sensu mnie dalej trzymać, brzuch twardnieje. Więc mogę wyjść do domu.
Zadzwoniłam po narzeczonego,szybko przyjechał i pojechaliśmy do domu.
Najpierw do teściów po Tajsonka (dobrze,że dużo wcześniej dałam im klucze z mieszkanie w razie czego,zeby przyszli po pieska).
Jak wiecie mieszkamy na 4 piętrze,tyle do weszłam po schodach,wypakowałam rzeczy do prania ze szpitalnej torby by móc ja znów spakować,poszłam siusiu patrze a tam ODCHODZI CZOP,lekko pobolewa mnie podbrzusze.
Dlaczego poród nie może być książkowy,gdyby każdy był taki sam było by o wiele prościej.
*Możesz urodzić od 38-40 tygodnia
*Odchodzi Ci czop
*Odchodzą wody
*Skurcze co 5,7 min
*Jedziesz do szpitala,skurcze się nasilają,skurcze parte i rodzimy :)
Dziękuje za kciuki przydadzą się jeszcze na pewno :*