piątek, 31 stycznia 2014

Jaki tu spokój, na na na Nic się nie dzieje, na na na na ....

Calusieńkie mieszkanie posprzątane,łóżeczko przygotowane na cacy okryte narzutą,zapasy jedzenia dla narzeczonego przygotowane a tu dalej nic...

Dziś o tym co i jak zmieniła we mnie ciąża i cały ten piękny stan :)

*Na pewno rozmiar  ubrań :D
Bardzo szybko bo już chyba w 14 tygodniu stałam się posiadaczką spodni ciążowych,po prostu przestałam dopinać się w stare spodnie,i cycki zaczęły "wylewać się" ze staników. Pamiętam był lipiec,wybrałam się z siostrą po nowe staniki rozmiar jaki podała mi Pani w sklepie mnie zszokował "80D" stanik wyglądał jak spadochron,no cóż taka kolej rzeczy :)

* Kubki smakowe :)
Nie ma dnia bym nie jadła czegoś słodkiego,uwielbiam słodycze.
Przed ciążą czekoladą też nie pogardziłam tzn może kilkoma kostkami.
Na początku  ciąży potrafiłam  zjeść cała tabliczkę i nadal bylo mi mało,teraz jakoś tak się uspokoiłam :)

Majonezzzz -kiedyś go nie jadłam aż tyle  bo sam  tłuszcz przecież a teraz nie potrafię mu się oprzeć.

Jogurty -Jadałam przed ciążą ale nie za często teraz uwielbiam te z ziarnami - Pychotkaaaa

Kawa rozpuszczalna - przed ciążą piłam 3 na dzień teraz od razu mam mdłości ,za to piję kawę 3 w 1 :)

Napoje-kiedyś tylko sok pomarańczowy,woda niegazowana i energy drink.
Teraz:
 sok pomarańczowy,woda.
HERBATA Z CYTRYNĄ (kiedyś tylko zwykła czarna),coca cola (pokochałam to nie zdrowe świństwo) narzeczony jedynie pilnuje mnie abym nie piła jej za dużo,kiedyś nie piłam jej wogóle).
MLEKO - ooo tak zdecydowanie najlepszy napój jaki może być,to ono stoi przy łóżku i pomaga zwalczyć mi zgagę od początku ciąży.

Fast Food - tak wiem nie powinnam w ogóle jeść takich świństw,powinnam myśleć o dziecku o tym że to ja przyzwyczajam go do smaków,no ale nie potrafię przejść obojętnie obok MC DONALDS ,budki z zapiekankami czy kurczaka z rożna.To silniejsze ode mnie....To jest takie pyszne

Frytki o nich wspominałam już wcześniej mam na myśli tutaj moją dziwną zachciankę ciążową czyli frytki z budyniem :) Frytaski mogła bym jeść codziennie.


Wygląd  
Kiedyś pełny makijaż- puder korektor,cienie na powiekach,rozświetlacz,róż,brwi i mocno wytuszowane rzęsy.

Teraz: Krem BB i tusz do rzęs ( pełny makijaż jedynie od święta ),nie chce mi się po prostu,pewnie wrócę "do siebie" po porodzie :)

Zakupy

Nie potrafię przejść obojętnie obok regałów z rzeczami dla dzieci :) Czyli jak pewnie każda z nas :)

Rzuciłam papierosy i to nie zaraz po tym jak dowiedziałam się o ciąży tylko kilka miesięcy wcześniej :)

Zero alkoholu w ciąży! 

Teraz nie ma nic ważniejszego od mojego przyszłego męża i od naszego uparciuszka !!!

                                                              Caluski

środa, 29 stycznia 2014

Szalony przyrost wagi

Co wizyta u ginekologa to coś nowego.

Dziś byliśmy sprawdzić przepływy małej wszystko w jak najlepszym porządku - to cieszy.

Rozwarcie wciąż takie samo na jeden palec,szyjka skrócona,gładka.

                                               Waga Lenki SZOKUJĄCA  4140g
Lenka bardzo szybko przybiera teraz na wadze. Mina lekarza nie była za ciekawa.
Zapytał ile ważyłam kiedy się urodziłam,odpowiedziałam:2900 i urodziłam się w 39 tygodniu.
Spojrzał jeszcze raz na monitor,podał dłoń by pomóc mi się podnieść z łóżka i ręczniczek do wytarcia z żelu.
Usiadłam obok Wojtka na krześle na przeciwko nas lekarz za biurkiem i powiedział z poważną miną:

"Dziecko dość dużo przybiera na wadze,umówmy się tak.Jeśli nie urodzi Pani do następnej środy a dziecko będzie ważyć 4400 to w czwartek zrobimy cesarskie cięcie,jeśli okaże się,że dziecko nie przytyło do tej wagi to przyjedzie Pani do szpitala w piątek na wywołanie."

Odrazu zapytałam:" A co jeśli zacznę rodzić naturalnie ale nie dam rady jej urodzić,co wtedy??
Lekarz powiedział:" O to też się martwie,wtedy także zrobimy cesarskie cięcie,nie chcę Pani nie potrzebnie nakręcać,najlepiej było by gdyby Pani urodziła w tym tygodniu"

Pomyślałam,że przecież nawet gdybym zaczęła rodzić w tym tygodniu to nie jest powiedziane,że dam radę Lenkę urodzić.

Szczerze na prawdę wolała bym już cesarskie cięcie niż męczyć się kilkanaście godzin a poród i tak zakończy się cesarką.
Kiedy wyszłam ze szpitala pisałam,że odchodzi mi czop,nie to nie był czop myślałam że to to ale nie bo było tego za mało i miało brązowo czerwoną barwę.

Dziś poszłam do toalety i zauważyłam na bieliźnie śluz z dużą ilością czystej krwi,więc chyba teraz to w końcu czop (?)

Znów pobolewa mnie podbrzusze.

Co do wagi Lenki jestem prawie jej pewna,że jest tak duża w szpitalu na usg ponad tydzień temu wychodziła waga 3750-3820 


Nie mogłam się powstrzymać,musiałam je kupić :)

wtorek, 28 stycznia 2014

Nadal w dwupaku :(

Zaskoczone??Ja też ...

To wszystko jest jakieś skomplikowane jak dla mnie.

Wspominałam w ostatnim poście,że wybieramy się do szpitala na ktg.Pojechaliśmy,czekaliśmy 2h tyle kobiet było. Po zapisie lekarz go obejrzał i powiedział "zapis idealny,będziemy się trzymać terminu z USG tego na luty,proszę do mnie przyjechać 29 do gabinetu sprawdzimy przepływy dziecka. Wojtek zapytał a co jeśli nie urodzę do 2 lutego? Dziecko z terminu miesiączki będzie "przeterminowane" ponad tydzień.Mój lekarz prowadzący powiedział:To przyjedzie Pani 9 do szpitala i zaczniemy wywoływać"
Myślałam,że go pogryzę dosłownie nawet mi nie sprawdzili czy rozwarcie się powiększyło,podłamałam się.
Jeśli zaczną wywoływać poród dopiero 9 lutego to od daty porodu z miesiączki mała będzie "przeterminowana" 19 dni!!!!!     Boję się.

Jak może tak być,że szpital patrzy na datę przewidywanego porodu według ostatniej miesiączki,a lekarz na termin z USG

Moja siostra przylatuje zobaczyć naszą kruszynkę 7 lutego a my nadal w dwupaku.
Wojtkowi skończył się urlop (miał go przez tydzień po tym jak leżałam w szpitalu)mieliśmy nadzieję,że coś zacznie się dziać,albo bynajmniej zaczną coś ze mną działać.

Każda położna,lekarz który mnie widzi mówi " Ale ma Pani duży brzuszek,będzie duży dzidziuś"

Boję się...
Że nie dam rady urodzić Lenki naturalnie bo będzie za duża.
Że nie będzie Wojtka bo będzie w pracy kiedy się zacznie.
Że będę rodzić sama.
Że z Lenką będzie przez to czekanie coś nie tak.

Kilka dni temu znów miałam skurcze trwały 4 godziny ale były nie regularne...

Jak moje samopoczucie?

*Nogi jak balony
*Boli mnie podbrzusze,nie ciągle ale jeśli złapie mnie ból w podbrzuszu i krzyżu to aż mnie wygina.
*Krzyż boli mnie strasznie,nie potrafię się schylić,nie mówiąc już o ubieraniu sobie butów.
*Jestem przemęczona całym tym stanem
*Mam wrażenie jak by spodnie ciążowe były za małe...

Codziennie prosimy naszą córeczkę by już w końcu postanowiła wyjść.

Przepraszam,że tak długo nie pisałam.Mam nadzieję,że rozumiecie :) Na pewno rozumiecie :*

Dziękuje za wszystkie komentarze pod ostatnim postem :)

Tak bardzo pragnę już te nasze maleństwo przytulać,całować. Oboję już chyba nie potrafimy myśleć o niczym innym,niż o tym by Lenka pojawiła się już na świecie.


A było już tak blisko....

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Cichoszaaaa - 1 dzień do terminu

Naszej córeczce nie śpieszy się na świat...
Cisza jak makiem zasiał,ani pół skurczu odkąd wróciłam ze szpitala...
Termin na jutro,niestety porodem tu nie pachnie....

Narzeczony wziął tydzień urlopu,mam nadzieje że Lenka zechce pojawić się do przyszłego poniedziałku.

Dzwoniłam dziś do ginekologa kazał przyjechać w czwartek na KTG do szpitala około 11
kazał mieć spakowane torby do szpitala w razie czego.. Może ma jakieś plany związane z nami mam tutaj na myśli może jakąś kroplówkę.

Śmieje się,że nasze dziecko będzie opisane w Mikołowskiej gazecie jako największe w tym roku :D

Pozostaje nam czekać...choć to czekanie doprowadza mnie do szału,tak samo jak telefony,smsy i wiadomości na fb z zapytaniem "urodziłaś już??" Mam ochotę napisać "no pewnie,nacisnęłam na przycisk i już wyskoczyła na zawołanie..."Ludzie są niemożliwi i nie możliwe jest to jak szybko rozniosła się wiadomość,że cokolwiek się zaczęło...

Lenka dziś mega aktywna,a mnie bolą w środku wszystkie bebechy,łydki i stopy podwoiły swoją wielkość z przed ciąży tak bardzo są spuchnięte :(

                                                                             Całusy.

piątek, 17 stycznia 2014

Prosto z domowej kanapy :|

Nie wspominałam wam wczoraj o "miłej" położnej bo taka też była.
Na drugim ktg pyta się mnie:
 "A chodziła Pani do szkoły rodzenia?"
Ja:Nie
Położna: spojrzała z wielkim zalem na mnie dodając,no wlasnie gdyby pani chodziła wiedziała by pani ze z takimi bolami się do szpitala nie przyjezdza.
Ja: A z jakimi się przyjeżdza?
Ona: Jak już nie można z bólu wytrzymać i skurcze są co 5,7 min
Ja: Ale moje były co 5,7 minut i trwały 6 godzin to ile miałam czekać,dzwoniłam tutaj do szpitala i MIŁA kobieta powiedziała,że lepiej przyjechać niż coś przegapić,to moja pierwsza ciąża skąd mogłam wiedzieć,że skurcze będą silniejsze,pomijajac fakt,że mieszkam od szpitala 50km.
Ona:Spojrzała na mnie i wyszła zostawiając mnie w spokoju z pasami na brzuchu.


Wczoraj po notce,która napisałam wybrałam się po przechadzkę po szpitalu,poszłam pod prysznic chlapiąc brzuch ciepłą wodę miałam nadzieje,że w nocy coś się ruszy jednak spałam jak zabita,nic mnie nie obudziło nawet płacz maluszków.
O 6 rano przyszła położna i zabrała mnie na słuchanie serduszka.
Później na sale przyprowadzili młodą kobietę chyba w moim wieku z bólami,była z mężem i położną zabrali rzeczy potrzebne do porodu i poszli. Bidulkę strasznie bolało jednak rozśmieszyło mnie co mówiła do swojego męża:
Położna:Proszę zabrać mydło i ręcznik
Kobieta do męża:Weź mydło
Mąż:Gdzie jest?
Ona:Czekaj...(przyszedl kolejny skurcz),w prawej kieszonce w torbie jest.
On:Nie ma
Ona: To jest prawa kieszonka DEBILU!!

Pewnie też zmienię się w jędze na sali porodowej,mówiłam Wojtowi żeby niczego tam nie brał do siebie :)

 Obchód  był o 8:15 nic się nie działo,rozwarcie ciągle na 1,5cm ,ordynator powiedział,że nie ma sensu mnie dalej trzymać, brzuch twardnieje. Więc mogę wyjść  do domu.
Zadzwoniłam po narzeczonego,szybko przyjechał i pojechaliśmy do domu.
Najpierw do teściów po Tajsonka (dobrze,że dużo wcześniej dałam im klucze z mieszkanie w razie czego,zeby przyszli po pieska).
Jak wiecie mieszkamy na 4 piętrze,tyle do weszłam po schodach,wypakowałam rzeczy do prania ze szpitalnej torby by móc ja znów spakować,poszłam siusiu patrze a tam ODCHODZI CZOP,lekko pobolewa mnie podbrzusze.

Dlaczego poród nie może być książkowy,gdyby każdy był taki sam było by o wiele prościej.

*Możesz urodzić od 38-40 tygodnia
*Odchodzi Ci czop
*Odchodzą wody
*Skurcze co 5,7 min
*Jedziesz do szpitala,skurcze się nasilają,skurcze parte i rodzimy :)

Dziękuje za kciuki przydadzą się jeszcze na pewno :*

czwartek, 16 stycznia 2014

Prosto ze szpitalnego łoża

Wczoraj okolo 22pojawily się skurcze dość bolesne.chodzenie nie pomogło więc wskoczylam do wanny z ciepła woda, to także nie pomoglo. Ukochany wstał zaniepokojony skurczami nie chciał isc do pracy byla godzina 24 wygonilam go do roboty.
Skurcze mocniejsze co 10 min wzięłam kartkę ,długopis i pomaszerowalam spowrotem do łóżka.
Po 2 w nocy skurcze były co 7 min. Zadzwoniłam na kopalnie postawilam dyspozytora na równe nogi i narzeczony po 40 minutach byl już w domu skurcze były już co 5 min.
Zebraliśmy się do szpitala. Na izbie przyjęć wypelniono potrzebne dokumenty i doprowadzono nas na blok porodowy gdzie zrobiono ze mna wywiad, ktg i zostałam zbadana przez p.doktor która powiedziala:rozwarcie na 1, 5cm szyjka krotka o gładkich ściankach.Położona która prowadziła ze mna wywiad poleciła ciepły prysznic i drzemkę by mieć siły na porod.
Pokazano mi sale, pozegnalam sie z ukochanym i położyłam się do łóżka bylo cos po 5 rano.
Zasnelam bole pobraly trochę mojej energii, o 6 położona obudziła mnie na osłuchanie serduszka Lenki.
Bole ustąpiły, na obchodzie ordynator powiedzial, ze zostanę wypisana do domu jednak zlecił ktg i badanie. Ktg nie pokazało żadnego skurczu, rozwarcie nadal na 1, 5 cm szyjka taka sama jak wcześniej. Jednak zostaje mamy nadzieje ze cos się w nocy wydarZy bo to czekanie mnie dobija...

Kochane trzymajcie kciuki abym jeszcze w ten weekend calowala nasza córeczkę.

Post ten pisałam na komorce także wybaczenie.

środa, 15 stycznia 2014

Same newsy :)

Wiadomość z ostatnich dni Lenka już waży 3600 gram.

Ale od początku...

W poniedziałek byliśmy na wizycie u ginekologa :)
Jak zawsze na początku wizyty pyta czy działo się coś niepokojącego. Tym razem pytań mieliśmy kilka np:

Którego terminu się trzymamy bo mamy aż trzy
1) Z ostatniej miesiączki 21.01.2014
2) z USG 02.02.2014
3) z USG 30.01.2014

Doktor spojrzał na daty i powiedział,że najbliższy to ten z 2 lutego.Zrobiło mi się dosłownie smutno.
Zapytałam jak to będzie jeśli ciąże przenoszę,powinnam być teraz w 39 tygodniu jeśli ciąże można przenosić dwa tygodnie a będziemy patrzeć na termin 2 luty to ciąże przenoszę dłużej,nic z tego nie rozumiałam,sam lekarz także był zielony z tego co napisane w karcie ciąży (na pewno małe zamieszanie wprowadził lekarz który prowadził mnie od początku ciąży,bo przecież lekarza zmieniłam na tego do którego chodzę).
Powiedział,że nie mamy co się stresować datami to dziecko daje nam znać,że już czas,że chce wyjść na świat i tego mamy się trzymać

Opowiedzieliśmy o ostatnim KTG 
Lekarz stwierdził,że na pewno obudziła ją też moja adrenalina bo cisnienie dostałam na pewno :)

No to siadamy na koziołka

Szyjka macicy krótka i miękka :)

Kolejne polecenie: Proszę się ubrać,odkryć brzuszek i  zapraszam na USG
Doktor sprawdził wszystkie przepływy Lenki wszystko w jak najlepszym porządku.
I zaczynamy pomiary wagi Lenki
Co słyszymy"Ale nam ładnie podskoczyło dzieciątko" w tej chwili dziecko waży 3600"
Narzeczony się uśmiecha a ja na to ILE???
 Lekarz: 3600
 Ja: taki klocek duży 

No cóż pocieszył mnie,że dziecko przybiera teraz około 200 gram na tydzień.
Czyli w dniu porodu będzie ważyć więcej,a komputer pokazuje wagę orientacyjna i zazwyczaj ją zaniża 
Czyli dziecko w dniu porodu może ważyć około 4 kg.

Po wszystkich badaniach lekarz zalecił nam dobry seks :D
Dla mnie jest to równo znaczne z tym,że aby pomóc Lence "wyjść" potrzeba dużooo seksu.

Powiedziałam to ja zacznę z psem chodzić na spacery,mieszkamy na 4 piętrze to może jak pobiegam to też się coś ruszy??
Ginekolog się uśmiechnął i powiedział"Wie Pani te chodzenie po schodach wymyślił facet,to wogóle nie pomaga,każą kobiecie łazić po schodach,żeby nie marudziła w domu bo schody są najczęściej na zewnątrz wtedy jej nie słychać"
Powtórzył jeszcze raz Pani ma odpoczywać i zbierać siły na poród tak jak powiedziałem seks załatwi sprawę :)

Na koniec spojrzał na kalendarz i powiedział: 
Hmm 25 mam dyżur w szpitalu
Ale gdybyście jakimś cudem nie urodzili do 27 stycznia,przyjedźcie tutaj  na KTG ale wątpie,że dojedziecie.

To zdanie postawiło mnie na nogi :D
To znaczy że za niedługo nasza Lenka będzie z nami :D

Dostałam wynik badania GBS i jakąś wydrukowaną kartkę chyba z pomiarami małej na której także jest opisane położenie Lenki i moje łożysko. Obie te kartki muszę zabrać ze sobą na porodówkę.

To niesamowite,że 3 tygodnie temu ważyła zaledwie 2900 a teraz juz 3600 :)

A co u mnie?
Kręgosłup boli
Brzuch pobolewa dodatkowo skurcze przewidujące coraz silniejsze.
Nogi drętwieją 
Nie wysypiam się
Mała się rozpycha,oczywiscie za tym idzie ból żeber
Jestem strasznym leniem,nic mi się nie chce,ciągle bym leżała i nic nie robiła ...

Cieszę się strasznie,że już dzieli nas od widoku naszej córeczki kilka,kilkanaście dni.

środa, 8 stycznia 2014

37 tydzień + 2 dni

Coraz bliżej do terminu :)

Początek nowego roku uświadomił nam,że jeszcze zostało kilka tygodni do narodzin naszej kruszynki
Zatem zabrałam się za pracę:

*Torba spakowana
*Wszystko wyprane i poukładane.
*Plan porodu uzupełniony

Co jeszcze nowego u nas?

Za nami pierwsze KTG wczoraj od rana Lenka się nie ruszała,po obiedzie także,wystraszyliśmy się trochę,zadzwoniłam do ginka ten kazał pojechać do najbliższego szpitala.Tak też zrobiliśmy.
W poczekalni przed izbą przyjęć mała zaczęła kopać,jednak skorzystaliśmy z badania.Lenka zaczęła brykać jak kózka,,było mi troche wstyd chyba wyszłam na panikare,ale co tam byle z małą wszystko dobrze :**

W sylwestra dość dziwnie się czułam,a w nowy rok wręcz tragicznie,bolało mnie podbrzusze,pachwiny i kręgosłup trzymało mnie tak dwa dni.
Brzuszek także  twardnieje.

Kochane mam do was parę pytań

W ciągu dnia kilka razy czuję mocny ból w podbrzuszu,który promieniuje aż do krzyża.Wczoraj taka sytuacja miała miejsce dwa razy odstęp miedzy bólami  to godzina. Czy to skurcze przewidujące?

Czy podświadomie czułyście,że to dziś odbędzie się poród?
Czy organizm dał wam "znać"?

Skąd te pytania? Otóż jak wiecie narzeczony pracuje na nocne zmiany,jeśli dostane skurczy bądź odejdą mi wody muszę zadzwonić na kopalnie by dali mu znać,że się zaczęło i czekać aż przyjedzie,chyba,że nie dadzą rady go znaleźć w podziemiach wtedy plan B czyli telefon do znajomych :)