piątek, 15 listopada 2013

To przechodzi ludzkie pojęcie...

Czyli moja historia z toxoplazmozą,której tak na prawdę nigdy nie było.

Pierwsze badania na wykrycie toxoplazmozy IgM zrobiłam kiedy jeszcze chodziłam do ginekologa z NFZ.
Wynik = nie obecne

Zmieniając ginekologa na prywatnego,zlecił mi powtórne badania na IgM
Wynik = Obecne     Cena 27zł
Jednak brak wartości badania jedynie pisało Obecne,co bardzo zdenerwowało lekarza,bo przecież musiałam zacząć przyjmować antybiotyk.
Niestety krew do zbadania toxoplazmozy zostaje wysłana do warszawy i tam laboratorium wszystkim się zajmuje.
Dzwonimy do warszawy i błagamy o wartości,wysyłają je na maila są BARDZO WYSOKIE ,
Lekarz każe przyjechać po receptę. Przepisuje 4 opakowania antybiotyku
który jest nierefundowany Cena 120zł

Zaleca także zrobienie awidności toxoplazmozy IgG  Cena- 89 zł
Wynik: Brak możliwości oceny IgG ze względu na niski poziom przeciwciał IgG

Kolejna wizyta u gienkologa po 4 tygodniach , lekarz nie wierzy w to co widzi.
Wkurw** na maxa przepisuje kolejne 9 opakowań antybiotyku i każe powtórzyć badania na toxo IgM
Antybiotyk cena 200 zł (chyba dali zniżkę przy takiej ilości )
Powtarzam badanie wynik = Nie obecne cena 27 zł

Zjedzone kolejne 5 opakowań antybiotyku i wizyta po 4 tygodniach u ginekologa
Kiedy zobaczył wynik zrobił się czerwony i strasznie zły,laboratorium musiało coś pomylić
To nie możliwe,że w przeciągu 4 tygodni moja toxoplazmoza spadła do minimum przy tak dużych wcześniejszych wartościach,antybiotyk jedynie hamuję bakterię by nie dostała się do płodu.
Zaleca konsultację w krwiodawstwie,może tam zrozumieją wyniki.Tam nikt nie podejmuje się rozmowy z nami,odsyłają nas do laboratorium 3 ulice dalej.
Tam dla świętego spokoju naszego i ginekologa każą powtórzyć badanie,wynik jeszcze w tym samym dniu ( było to wczoraj)  Cena 53 zł
 wysłali wynik na maila a tam Wynik : Toxoplazmoza Nie obecna 

Dzwonimy do ginekologa podajemy wartości w słuchawce słyszymy "Kurwa co to było za laboratorium" i po co Pani faszerowała się antybiotykiem" ... ręce mu opadły nam także.
Wynik był tak niski,że NIGDY nie byłam zarażona taką bakterią....

Takim sposobem nie potrzebnie wydaliśmy 516 zł za bład LABORATORIUM

Naprawdę szkoda nerwów,tylko po co jadłam tyle tabletek to aż 6 dziennie....

Napisaliśmy skargę do warszawy i tak nic nam to nie da ale bynajmniej słowa przepraszam może...

Przysięgłam sobie,że nawet moczu im do analizy nie oddam!!


20 komentarzy:

  1. To się nazywa pełen "profesjonalizm".... Przez błąd - najprawdopodobniej jednego człowieka - trzeba inwestować pieniądze jak się okazuje niepotrzebnie, a co najważniejsze faszerować się lekami ;/
    Po prostu brak słów.
    Omijaj to laboratorium szerokim łukiem. Aczkolwiek jak znam siebie - to pewnie walczyłabym o odszkodowanie... Albo przynajmniej o jakieś wytłumaczenie zaistniałej sytuacji.

    Jest jeden plus mamusiu - nie ma bakterii i nigdy nie było - tylko się cieszyć :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O rany... :( Kasa, kasą, ale najgorsze, że Malutka dostała tyle chemii bez potrzeby zupełnie... Piszcie skargi, przecież to jakaś paranoja :(

    OdpowiedzUsuń
  3. W Polsce wszystko jest możliwe.. Ech współczuję ;* Ale nie ma co się denerować, najważniejsze, że wszystko jest dobrze. Zdrówka :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dżizus, brak słów (napisałam kilka, ale jednak brak...)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow. Nawet nie wiem jak to skomentować...

    OdpowiedzUsuń
  6. O matko, to faktycznie paranoja! Tyle pieniędzy wydane w błoto i tyle antybiotyków zażywałaś ! Byłabym wściekła i powiem Ci, że sama napisałabym skargę gdzie się tylko da.
    Szkoda, że sama nie powtórzyłaś sobie badania na własną rękę w innej prywatnej klinice.. ja bym tak zrobiła.

    http://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Ręce opadają... Nie dość, że wyników konkretnych nie wyślą to jak już wyślą to z błędem. Może więcej takich przypadków było i jak napiszecie skargę to nie będziecie jedyni i w końcu kiedyś się temat ruszy?

    OdpowiedzUsuń
  8. O matko... współczuję nerwów :( Musieli podać wynik kogoś innego... Najważniejsze, że jesteś zdrowa!

    OdpowiedzUsuń
  9. Miałam podobną historię z badaniem moczu na posiew pod kątem paciorkowca. U mnie okazało się, że w jednym labo. nawet go nie wyhodowali. Najzabawniejsze jest to, że przed ciążą miałam ciągle jakieś infekcje i dolegliwości. Zawsze w tym lab. robiłam badania i tak naprawdę leczyłam się na pęcherz i nerki prawie dwa lata. Tego paciorkowca mogłam mieć od samego początku. Wyniki czasem dobrze jest powtórzyć w innym lab.

    OdpowiedzUsuń
  10. Faktycznie kiepsko to wyglądało - tyle stresu bez potrzeby. Najważniejsze aby dziecku nic nie było. Zdrowia życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Szczęka mi opadła! Ale w sumie rozumiem Cię, ja, jako laik uwierzyłabym laboratorium. Nie wiem, czy przyszłoby mi do głowy szukać info jeszcze gdzieś w innym laboratorium. MIejmy nadzieję, że ta skarga coś da..

    www.swiat-wg-anuli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Szczęka mi opadła! Ale w sumie rozumiem Cię, ja, jako laik uwierzyłabym laboratorium. Nie wiem, czy przyszłoby mi do głowy szukać info jeszcze gdzieś w innym laboratorium. MIejmy nadzieję, że ta skarga coś da..

    www.swiat-wg-anuli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. szkoda gadać :/ podobno dość często zdarzają się też błędy w badaniach na obecność HIV, które część ginekologów zaleca, żeby zrobić w ciąży

    OdpowiedzUsuń
  14. Eh... Szkoda nerwów, pieniędzy, no i to niepotrzebne faszerowanie się antybiotykiem... Na szczęście najważniejsze że nie ma żadnej toxoplazmozy:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie potrafię zrozumieć nieodpowiedzialności ludzi, którzy za tym stoją! Po przeczytaniu notki nóż mi się w kieszeni otworzył. Narazili na stres i Ciebie i dziecko, jadłaś antybiotyk, który nie był wcale potrzebny - to ich błąd i niedopatrzenie. Powinni w jakimś stopniu za to ci ludzie odpowiedzieć, myślę, że wcale nie tak trudno dojść kto robił analizę. Wiem, że pewnie teraz nie potrzebne Wam dodatkowe nerwy, ale ja bym tego tak nie zostawiła. Tu chodziło u zdrowie Twoje i Waszego maleństwa. Pieniążki w obliczu tylu wydatków związanych z pojawieniem się dzidziusia też nie małe. Mimo wszystko dobrze, że nie ma tokso, ale nie mogę pojąć takiego niedbalstwa :/ Mnie pewnie przez myśl by nie przeszło by sprawdzić jeszcze gdzieś indziej. Trzymajcie się!! :*

    OdpowiedzUsuń
  16. O ja pierdziu... i jak tu w tym kraju kobieta w ciąży ma się nie denerwować. Ja nie wiem jakbym zareagowała. Wystarczająco zirytowałam się czytając tą notkę... a co by było gdyby mnie to dotyczyło...

    OdpowiedzUsuń
  17. No to nieźle.. Nerwy, stres niepotrzebny, no i dodatkowo kasa.
    Ale dobrze, że jednak okazało się, ze nie masz toxoplazmozy.

    OdpowiedzUsuń
  18. ee wątpię, żeby skarga coś dałą.. tak to już jest u nas w PL.. g.. sobie robią z pacjentów vel KLIENTÓW. kasa się liczy tylko..
    ehh a antybiotyk w ciąży.. i to jeszcze bez potrzeby.. ususiłabym za to chyba uh!

    Wpadniecie do nas poszukać Renifera?:)

    http://zawodkobieta.blogspot.com/2013/11/co-sie-stao-z-rudolfem-konkurs.html

    OdpowiedzUsuń
  19. Kurcze! Ale to może oznaczać, że jakaś inna kobieta nie wie,że powinna brać te leki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no wlasnie o tym samym pomyslalam.
      a co do tej sytuacji, mysle, ze powinnas zlozyc pismo zeby oddali ci pieniadze za te badania, ktore notabene byly niepotrzebne.

      Usuń