Takkk,kiedyś musiało to nastąpić,jedno za szybko drugie za wolno coż kiedyś się musiało stać...
Doczekaliśmy się:
*Pierwszych dwóch rozstępów na brzuchu ;( kupiłam dziś krem przeciwko rozstępom,jak widać oliwki na mnie nie działają,zastanawiam się nad zakupem Musteli ,ale cena tego kremu mnie przeraża :(
*Przyszły tatuś zaczął czytać książkę,którą mu podarowałam.
*Zakupiliśmy w końcu tapety do pokoju Lenki.
*Tatuś jutro bierze się za prace ( co za radość,w końcu zawsze "jest czas").
*Gęstych włosów (moje włosy są długie,gęste i grube jak nigdy,niestety wypadają w sporych ilościach ale to miało miejsce zawsze)
*W końcu wybraliśmy wózek dla naszej księżniczki,jeszcze go nie zakupiliśmy,może w przyszłym miesiącu,ukochany stwierdził,że gdyby miał przy sobie taką sumę,kupujemy go już dzisiaj :)
A co jeszcze u nas
Dziś W. wracając z pracy został zaczepiony przez sąsiadkę,która zapytała jak się dziecko chowa,ten zmieszany odpowiedział,ale ona się jeszcze nawet nie wykluła,będzie za 3 miesiące hahaha także w styczniu spodziewamy się delegacji sąsiadek :)
cóż żeby to tak łatwo szło,żeby się wykluło jak kurczaczek :D w sumie takiej kurze też musi być ciężko wydać takie jajko...
Od rana mam straszną ochotę na placki ziemniaczane,ukochany poszedł spać dziś wcześniej,żeby wstać na mecz,a ja mam w planach zrobić moje ukochane placuszki :D
Powoli uzupełniam książeczkę małej"Moje pierwsze lata",chciała bym także dokleić tam kopertę z moimi zapiskami na pamiątkę :)
Wczoraj nasza znajoma urodziła trzeciego syna przez cc,cesarka była zaplanowana,robił ją osobiście ginekolog do którego chodzimy,cudowny człowiek,Tymonek ma 3,5kg i 57cm.W poniedziałek jedziemy w odwiedziny do szpitala,zostanie tam tak długo ponieważ straciła dużo krwi,macica pękła to była jej druga cesarka,pierwszego syna jedynie urodziła naturalnie.Dobrze,że to się tak skończyło.
Z życia wzięte
Moja dalsza kuzynka,która miesza w Hiszpanii 2 miesiące temu urodziła córeczke,niestety także musiała mieć robione cesarskie cięcie,poród naturalny był niebezpieczny dla życia jej i małej.Ona,jej mąż a także rodzice są światkami jehowy.
Lekarze potrzebowali jej zgody na ewentualną transfuzje krwi,traciła jej bardzo dużo.NIE ZGODZIŁA SIĘ.
Na sale przybiegło 5 lekarzy,błagając ją i jej rodzinę by ją przekonali wszyscy byli jednego zdania,NIE bo ich religia tego zakazuje.
Było ryzyko,że któraś z nich nie przeżyje w najgorszym wypadku obie.Całe szczęście wszystko dobrze się skończyło.
Kuzynka będąc w ciąży przechodziła ospę,teraz u małej podejrzewają,że jest głucha,prawdopodobnie są takie powikłania,jeszcze nie wiedzą na 100% czy całkiem czy w jakimś stopniu,ale jednak jest uszczerbek na słuchu.
Ja jestem wierząca,jestem katoliczką,nigdy nie wtajemniczałam się w ich wiarę,ale myślę,że mimo wszystko zdrowie moje i mojego dziecka było by dla mnie w takiej sytuacji najważniejsze i nie liczyło by się dla mnie nic.
Nawet nie chce myśleć co czuli by gdyby ta sytuacja wyglądała by zupełnie inaczej,czy jej mąż nie czul by się winny,że nie namawiał jej na zgodę,będac przy niej,ja nawet nie potrafie sobie tego wyobrazić...
Caluskii :)